Rocznica "Wujka"
16 grudnia 1981 r. w Katowicach rozegrała się największa tragedia stanu wojennego. Górnicy z kopalni "Wujek" zostali spacyfikowani przez ZOMO. Do dziś nikt nie poniósł kary za śmierć 9 górników.
Największą winą Jana Stawisińskiego, Joachima Gnidy, Józefa Czekalskiego, Krzysztofa Gizy, Ryszarda Gzika, Bogusława Kopczaka, Andrzeja Pełki, Zbigniewa Wilka i Zenona Zająca był odważny sprzeciw wobec władz PRL.
ZOMO nie miało litości
Ich kopalnia, tak jak większość śląskich kopalni podjęła 13 grudnia 1981 r. , zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego strajk okupacyjny. W "Wujku" nastroje były bardzo gorące bo już w pierwszych godzinach stanu wojennego zatrzymano przewodniczącego zakładowej "Solidarności" Jana Ludwiczaka.
Jednak oddziały ZOMO bezpardonowo rozprawiały się z kolejnymi strajkującymi zakładami. 15 grudnia czterech górników zostało rannych w KWK "Manifest lipcowy". Dzień później czołgi zrobiły wyłom w murze otaczającym "Wujka", a na teren kopalni wkroczyli uzbrojeni zomowcy. W kłębach łzawiącego gazu doszło do starć ze strajkującymi. Po kilku godzinach na opustoszałym polu bitwy zostały zwłoki 9 górników. Kolejnych 21 zostało poważnie rannych.
Pierwsze postępowanie w tej sprawie prokuratura wojskowa wszczęła bezpośrednio po tragedii i umorzyła po miesiącu "z uwagi na brak ustawowych znamion przestępstwa", przyjmując tezę o obronie koniecznej milicjantów. Sprawa pacyfikacji śląskich kopalń toczy się przed katowickimi sądami od wielu lat. Pierwszy proces trwał 4,5 roku, drugi 2 lata. Oba wyroki, uniewinniające 22 byłych milicjantów lub umarzające wobec nich postępowania, zostały uchylone, obecnie trwa kolejny proces.
Przesłuchiwani w tych procesach w charakterze świadków generałowie: Wojciech Jaruzelski i Czesław Kiszczak stwierdzili, że nikt nie wydawał rozkazu użycia broni w kopalniach, bo strzelano w nich "spontanicznie". "Wyrażam głęboki żal z powodu tragedii, która dziś jest przedmiotem posiedzenia sądu. Jak powtarzałem wielokrotnie - ona tkwi we mnie jak cierń" - mówił w czasie procesu Jaruzelski, który w czasie wydarzeń w "Wujku" pełnił funkcję przewodniczącego Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego.
Brak już łez
Tymczasem rodziny górników do dziś nie uzyskały odszkodowań za śmierć najbliższych. Janina Stawisińska, matka jednego z zamordowanych, już nie płacze. - Brak mi łez i wiary w sprawiedliwość - mówi.
23 lata temu brama kopalni znajdowała się tam, gdzie dziś stoi pomnik poległych górników. Wejścia na teren kopalni broniły czołgi. Jaki był wtedy widok z okien pobliskich bloków? Z mieszkańcami osiedla w pobliżu kopalni Wujek rozmawiał reporter RMF FM Tomasz Maszczyk:
IPN wkracza do akcji
Nie udało się ukarać zomowców, ale być może uda się ukarać tych, którzy do tego doprowadzili. IPN oskarżył 61-letniego obecnie Witolda K., który kierował ówczesnym śledztwem, o niedopełnienie obowiązków oraz działanie na szkodę interesu wymiaru sprawiedliwości i pokrzywdzonych przez utrudnianie postępowania karnego tak, aby sprawcy, którzy strzelali do górników, uniknęli odpowiedzialności.
Według aktu oskarżenia, Witold K. dopuścił się zaniedbań i nie podjął działań umożliwiających zgromadzenie wszystkich dowodów - nie zabezpieczono miejsca zdarzenia, nie zlecono - wbrew wnioskom lekarzy - uzupełniającej opinii sądowo-lekarskiej ani balistycznej, aby ustalić odległość, z jakiej strzelano do górników. Nie ustalono ilości zużytej przez pluton specjalny ZOMO amunicji, nie zapoznano się nawet z milicyjną dokumentacją w sprawie obrotu bronią i amunicją.
Witoldowi K. grozi 5 lat więzienia. Akt oskarżenia został skierowany do Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie. Wcześniej katowicki IPN chciał, aby sprawę rozpatrywał Sąd Rejonowy w Katowicach, ponieważ pokrzywdzonymi są osoby cywilne, w większości ze Śląska. Sąd wojskowy uznał jednak, że to on jest właściwy do rozpoznania sprawy byłego wojskowego.
W toku śledztwa IPN postawił też zarzuty dwóm innym byłym prokuratorom wojskowym. Referent ówczesnego śledztwa, 51-letni dziś Janusz B. otrzymał podobne zarzuty jak Witold K., natomiast 74-letniemu Romanowi T., który wówczas kierował gliwicką prokuraturą garnizonową, zarzucono, iż polecił niewysłanie pokrzywdzonym odpisów postanowienia o umorzeniu śledztwa, co naruszało ich prawa. IPN chce jednak, aby śledztwo przeciw obu tym prokuratorom zostało umorzone na podstawie amnestii z 1989 r.
Wicemarszałek senatu Kazimierz Kutz, który nakręcił o tragedii w "Wujku" film "Śmierć jak kromka chleba" nie ma już złudzeń. - Nie ma szans na sprawiedliwy proces. Wszystkie ślady zostały dawno zamazane, poniszczone.