Raport UE: W Polsce mogą pojawić się przypadki zachorowań na BSE
Polscy dyplomaci przy Unii Europejskiej w Brukseli otrzymali ostateczną wersję raportu zawierającego ocenę ryzyka zagrożenia chorobą wściekłych krów w Polsce. Potwierdziła to korespondentce RMF FM rzeczniczka przedstawicielstwa Małgorzata Alterman.
Teraz na raport czeka jeszcze Główny Weterynarz Kraju i Ministerstwo Rolnictwa. Według informacji sieci RMF FM, dokument zawiera dane, że w Polsce w przyszłości mogą pojawić się przypadki zarażonego bydła, mimo że dotychczas ich nie wykryto. Nieoficjalnie mówi się, że dotychczasowe wyjaśnienia Polski "nie przekonały" ekspertów z Komitetu Naukowego działającego przy Komisji Europejskiej, aby zaliczyć Polskę do krajów niskiego ryzyka. Jeden z unijnych dyplomatów przyznał, że lobby producentów bydła w kilku krajach członkowskich Unii jest "cięte" na Polskę za natychmiastowe wprowadzanie zakazu importu ze wszystkich kolejnych krajów Unii, w których wykrywano nawet pojedyncze przypadki BSE. Teraz lobby to domaga się, aby Polskę traktować surowo.
Tymczasem już teraz opolskie cementownie zamierzają wykorzystywać w swej produkcji popiół ze spalonych odpadów po uboju bydła. Palone będą wszelkie odpady - krów zdrowych jak i tych, u których wykryto jakiekolwiek niebezpieczne choroby. Szczątki zwierzęce oraz całe sztuki bydła, które padło, mogłyby też spalać elektrownie i ciepłownie. Na taki pomysł wpadł opolski wojewódzki lekarz weterynarii. Wacław Bortnik, Główny Weterynarz Opolszczyzny przekonuje, że wykorzystywanie popiołu w produkcji cementu oraz spalanie odpadów zwierzęcych w ciepłowniach jest bezpieczne dla ludzi. Odpady po uboju bydła, segregowane wcześniej w zakładach przetwórstwa, trafiałyby do firm utylizacyjnych a tam byłyby wstępnie przerabiane na mączkę kostną. - Odbywa się to w temperaturze 130 stopni C przez 20 minut. Według naszej wiedzy i nauki w tym zakresie, powinno być wszystko zabite, co się rusza, a więc wirusy, bakterie - powiedział Bortnik. Aby jednak zlikwidować ewentualne niebezpieczne priony, mączka byłaby palona w cementowniach lub elektrowniach w temperaturze 600 stopni C. Popiół, który powstanie, mógłby zostać wykorzystany do produkcji cementu używanego do budowy dróg i autostrad. Metoda ta stosowana jest już w Niemczech. Za kilka dni służby weterynaryjne Opolszczyzny zwiedzą zakłady w Bawarii. Jak dodał Wacław Bortnik, prędzej czy później w Polsce będą musiały powstać wyspecjalizowane zakłady utylizacyjne. Świadczyłyby one państwu odpłatne usługi. Elektrownie i cementownie będą więc miały dodatkowy zarobek.
Tymczasem sanepidy w całym kraju wycofują z rynku importowane produkty żywnościowe, które mogą zawierać składniki pochodzące od krów zarażonych BSE. Od listopada ubiegłego roku sanepidy systematycznie kontrolują produkty żywnościowe, które są sprowadzane do Polski z krajów zagrożonych tak zwaną chorobą wściekłych krów. Wśród wycofywanych towarów są między innymi zupy w proszku, galaretki i gumy do żucia.
Nasz szczeciński reporter postanowił sprawdzić, jak kontrole wyglądają w praktyce. Piotr Lichota odwiedził w tym celu kilkanaście sklepów:
Okazuje się zatem, że w Szczecinie teoria niewiele ma wspólnego z praktyką. Wycofywane towary cały czas są na półkach. Czym w takim razie należy się kierować robiąc zakupy? Przede wszystkim należy uważać na etykiety na zagrożonych produktach. Powinno tam być jasno napisane, jaka żelatyna została wykorzystana do ich produkcji: wieprzowa (ta teoretycznie bezpieczna) czy wołowa. To jednak nie wszystko, bo żeby naprawdę wiedzieć, co się kupuje, trzeba znać języki obce. - Na produktach często jest napisane np. w języku niemieckim, że opakowanie zawiera wołowinę, podczas gdy z polskiej nalepki dowiemy się, że jest to tylko mięso - powiedział sieci RMF FM Paweł Policzkiewicz z Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Jak dotąd inspektorzy sanitarni, których jest 2 tysiące, dotarli na razie do sklepów w dużych miastach. Często handlowcy sami zdejmują zagrożony towar z półek z obawy przed utratą klientów. Trzeba jednak uważać w tych w mniejszych sklepikach. Do dziś zabezpieczono m.in. 7 ton wędlin, 11 ton wyrobów cukierniczych i 800 kg konserw.