Przestępczy świat dyplomacji
Ambasadorzy na całym świecie coraz częściej łamią prawo. Robią to, bo chroni ich immunitet. W latach 90-tych pocztą dyplomatyczną przychodziły do Londynu tak olbrzymie ilości heroiny i ekstazy, że rząd gotów był sprawdzać przesyłki za pomocą psów tropicieli - czytamy w "Przekroju".
W Wielkiej Brytanii w latach 1999-2004 dyplomaci oskarżani byli o popełnienie 122 ciężkich przestępstw. Podejrzewano ich o zabójstwa, gwałty, pranie brudnych pieniędzy.
Głośny przypadek miał miejsce w 1997 roku, kiedy to gruziński dyplomata w USA Georgij Macharadze jadąc po pijanemu spowodował śmiertelny wypadek. Jego ofiarą padła 16-letnia dziewczyna. Wówczas Gruzja zniosła immunitet i ambasador został skazany przez sąd amerykański na 21 lat więzienia.
Jednak prawdziwą plagą stały się drobne wykroczenia. Policja francuska co roku zatrzymuje 2,5 tys. dyplomatów za przekroczenie prędkości. Jednak mandatów drogowych nikt nie płaci. Jak wylicza policja w Nowym Jorku, pracownicy ONZ są jej winni 18 milionów dolarów. Co ciekawsze, w związku z rekordowym zadłużeniem Egiptu, w Kongresie USA została przedstawiona specyficzna ustawa. Zgodnie z nią, rząd amerykański nie będzie udzielał pomocy gospodarczej krajom, które mają długi za niezapłacone mandaty.
Jak czytamy w "Przekroju", stosunki dyplomatyczne reguluje konwencja wiedeńska z 1961 roku. Zgodnie z nią, państwo, które gości dyplomatę nie może go aresztować ani zatrzymać. Ponadto, członkowie rodziny dyplomaty również często korzystają z immunitetu i przywilejów.
