Przedwyborcze aresztowanie
Centralne Biuro Śledcze zatrzymało Emila Wąsacza, by - po wielogodzinnym przesłuchaniu - wypuścić go za kaucją w wysokości 100 tys. zł.
Spektakl odbywał się w towarzystwie kamer telewizyjnych, zupełnie jak w czasach rządu SLD, gdy aresztowano Andrzeja Modrzejewskiego, byłego szefa Orlenu. Wcześniej Emil Wąsacz stawiał się na wszystkie przesłuchania w sprawie prywatyzacji PZU. Przyczyną spektaklu nie była więc obawa, że nagle ucieknie za granicę. Jedynym powodem wydają się nadchodzące wybory samorządowe.
W aferze PZU nie odkryto niczego nowego. Nowa jest tylko opinia firmy audytorskiej BDO, ale wnioski z niej płynące są znane: 1) W momencie zakupu udziałów PZU Eureko nie było potentatem na rynku ubezpieczeniowym. 2) Były inne powody, dla których minister skarbu (wtedy mówiło się o nieformalnych naciskach na niego Mariana Krzaklewskiego, kierującego rządem z tylnego siedzenia) faworyzował tego właśnie nabywcę. Ciągle nie wiemy jednak - jakie, ani też jaką rolę w prywatyzacji PZU odegrało Opus Dei. Eureko było w tym czasie kontrolowane przez BCP, portugalski bank, powiązany z tą tajemniczą organizacją katolicką.
Emil Wąsacz umowę prywatyzacyjną z Eureko podpisał w 1999 r. To, co dla Polski jest dziś najważniejsze, to czy mamy wystarczająco mocne karty, by domagać się jej unieważnienia? Niestety, ani rząd Leszka Millera, ani obecny takiego asa z rękawa nie wyjął. Jeśli go nie ma, to umowa jest ważna, wcześniej czy później trzeba jej będzie dotrzymać. Rząd nie zajmuje się jednak istotą sprawy lecz nakręcaniem przedwyborczych emocji.
Polityka