Prokuratura zbada aferę pedofilską w Kościele
Szczecińska prokuratura zajmie się sprawą rzekomego molestowania dzieci przez jednego z księży, założyciela i dyrektora ogniska dla trudnej młodzieży w Szczecinie - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Małgorzata Wojciechowicz.
Sprawę opisała poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza".
Wojciechowicz dodała, ze postępowanie w sprawie będzie prowadzić Prokuratura Szczecin Zachód, właściwa dla miejsca popełnienia czynu.
Jak podkreśliła rzeczniczka, najpierw trzeba będzie przeprowadzić analizę stanu prawnego. "Informacje z artykułu wskazują bowiem, ze w grę mogą wchodzić przepisy kodeksu karnego z 1969 r., co oznacza, że część czynów mogła ulec przedawnieniu" - wyjaśniła.
Rzecznik kurii metropolitalnej w Szczecinie ks. Sławomir Zyga powiedział, że od kilku miesięcy trwa proces kanoniczny w sprawie rzekomego molestowanie dzieci przez jednego z księży. Dodał, że proces może potrwać jeszcze kilka miesięcy. Sąd metropolitalny musi zbadać dokładnie całą sprawę, przesłuchać - podobnie jak w procesie karno-cywilnym świadków oskarżenia i obrony, a jest ich sporo - podkreślił rzecznik.
- Po zakończeniu procesu sąd wyda stosowne oświadczenie i będziemy wiedzieć, czy ks. Andrzej zostanie oczyszczony z zarzutów o molestowanie seksualne - dodał ks. Zyga. Pytany, dlaczego dopiero po kilkunastu latach kuria zajęła się sprawą, rzecznik odparł, że jest to pytanie do poszkodowanych, dlaczego przez tyle lat nie skorzystali z drogi cywilno-prawnej.
Ks. Zyga poinformował, że ks. Andrzej kieruje teraz domem księży emerytów w Szczecinie i już od dłuższego czasu nie ma kontaktu z młodzieżą.
"GW" opisała sprawę molestowania dzieci przez księdza Andrzeja, założyciela i dyrektora ogniska dla trudnej młodzieży w Szczecinie. Dziennik powołuje się na wyznania byłych już podopiecznych ośrodka; do molestowania miało dochodzić na początku lat 90. Według dziennika, chłopcy zwierzyli się wychowawcom, oni zaś w 1995 r. poinformowali o sprawie bp. Stanisława Stefanka, któremu podlegała oświata w archidiecezji. Ten nie uznał ich relacji za wiarygodne i nie porozmawiał z żadnym z chłopców - pisze "GW".
Wychowawcy spotkali się ze zwierzchnikiem bp. Stefanka, abp. Marianem Przykuckim; ten zaufał jednak osądowi biskupa i nie kazał sprawy dalej badać. Odsunął ks. Andrzeja od pracy w ognisku, ale wiosną 1996 r. powierzył mu nadzór nad szkołami katolickimi w Szczecinie. Potem ks. Andrzej kierował Liceum Katolickim w Szczecinie, przewodniczył Stowarzyszeniu Szkół Katolickich.
Wychowawcy nie dali za wygraną. W 2003 r. ich zeznania i relacje ofiar spisał dominikanin Marcin Mogielski. Jego zwierzchnik o. Maciej Zięba przekazał je obecnemu arcybiskupowi szczecińsko-kamieńskiemu Zygmuntowi Kamińskiemu. Metropolita zajął się sprawą dopiero, gdy wychowawcy zasugerowali, że pójdą do prokuratury. Sąd biskupi przesłuchał tylko dwóch pokrzywdzonych. Ks. Andrzej został odsunięty od oświaty w 2007 roku. Miał naciskać na to senator Jarosław Gowin (dziś poseł PO)- opisuje "GW".
Wstrząsający reportaż o tym jak Kościół katolicki ukrywał aferę pedofilską zamieszcza "Gazeta Wyborcza" w swym poniedziałkowym dodatku "Duży Format". O molestowaniu dzieci przez ks. Andrzeja, założyciela i dyrektora ogniska dla trudnej młodzieży w Szczecinie, wiedziało trzech biskupów i wielu księży. Latami straszna prawda nie mogła zostać ujawniona.
Chłopcy zwierzyli się wychowawcom, oni zaś w 1995 r. poinformowali bp. Stanisława Stefanka, któremu podlegała oświata w archidiecezji. Hierarcha nie uznał ich relacji za wiarygodne. Nie porozmawiał z żadnym z poszkodowanych.
Rozgoryczeni wychowawcy poprosili o pomoc dwóch zakonników. Przyjął ich abp Marian Przykucki. - Powiedział, że boleje nad sprawą i pomoże w rozwiązaniu, wspomina jeden z zakonników. Ale arcybiskup zaufał osądowi bp. Stefanka i nie kazał sprawy dalej badać. Wprawdzie odsunął ks. Andrzeja od pracy w ognisku, ale wiosną 1996 r. powierzył mu nadzór nad szkołami katolickimi w Szczecinie. Potem ks. Andrzej kierował Liceum Katolickim w Szczecinie, przewodniczył Stowarzyszeniu Szkół Katolickich.
Wychowawcy nie dali za wygraną. W 2003 r. ich zeznania i relacje ofiar spisał dominikanin Marcin Mogielski. Jego zwierzchnik o. Maciej Zięba przekazał je obecnemu arcybiskupowi szczecińsko- kamieńskiemu Zygmuntowi Kamińskiemu. Metropolita zajął się sprawą dopiero, gdy wychowawcy zasugerowali, że pójdą do prokuratury. Sąd biskupi przesłuchał tylko dwóch pokrzywdzonych. Ks. Andrzej został odsunięty od oświaty dopiero w 2007 r.
Czterej chłopcy, którzy go oskarżyli, są już dorośli. Ryszard próbuje ułożyć sobie życie: - Ale każde wspomnienie o ks. Andrzeju cofa mnie z tej drogi. Eryk wyjechał z Polski. Mówi, że połowa duszy mu umarła, a pustka po niej boli w rozdzierający sposób.
Postępowanie przed sądem biskupim ma zakończyć się w połowie roku. Ks. Andrzej zaprzecza: - w życiu takich rzeczy nie robiłem. Chce odzyskać nadzór nad diecezjalnym szkolnictwem.
INTERIA.PL/PAP