Prokuratura na tropie listy z IPN
Śledczy z warszawskiej Prokuratury Okręgowej wzywają na przesłuchania dziennikarzy. Pytają, skąd mają nazwiska polityków, które mają być na specjalnej IPN - pisze "Rzeczpospolita".
Sławna już tzw. lista 500 ma zawierać nazwiska najważniejszych osób w państwie, na temat których zachowały się informacje w aktach PRL-owskiej bezpieki, świadczące o kontaktach z SB. Listę miał sporządzić IPN.
Pierwsza nazwiska z listy ujawniła w czerwcu Informacyjna Agencja Radiowa. Na swoich stronach internetowych podała kilka nazwisk polityków lewicy.
Według agencji IPN jako TW podaje m.in. Jacka Piechotę (byłego ministra gospodarki), Zbigniewa Siemiątkowskiego (byłego szefa UOP i Agencji Wywiadu), Longina Pastusiaka (byłego marszałka Senatu), Romana Jagielińskiego (byłego wicepremiera i ministra rolnictwa).
IAR wymieniła też dwie osoby, które miały być tzw. kontaktami operacyjnymi służb specjalnych - Wiesława Kaczmarka, ministra skarbu w rządzie Millera, oraz Dariusza Rosatiego, byłego szefa MSZ w koalicyjnych rządach SLD-PSL, obecnie eurodeputowanego SdPl. Politycy zaprzeczali współpracy z SB, a pracownicy IPN zapewniali, że nazwiska nie są od nich. Z kolei "Rz" dodała kolejne nazwisko - Aleksandra Kwaśniewskiego.
Za sprawą Danuty Waniek, która złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, opublikowaniem nazwisk zajęła się prokuratura. Waniek napisała, że pracownicy IPN i IAR mogli przekroczyć swoje uprawnienia.
Wczoraj prokuratorzy przesłuchiwali redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej" Pawła Lisickiego i dziennikarza, który napisał o Kwaśniewskim, Piotra Pałkę. Obaj odmówili informacji, powołując się na tajemnicę dziennikarską.
INTERIA.PL/PAP