Prokuratorzy z przeszłością
Wyszły na jaw sensacyjne informacje na temat PRL-owskiej przeszłości prokuratora krajowego Karola Napierskiego oraz awansowanego właśnie do Prokuratury Krajowej Wiesława Nocunia.
Reporterzy RMF ustalili, że Nocuń mógł zacierać ślady zabójstwa Stanisława Pyjasa. Natomiast Zbigniew Ziobro (PiS) ogłosił dziś, że podejrzewa prokuratura krajowego Napierskiego o dopuszczenie się zbrodni, którą - jego zdaniem - w świetle prawa można zakwalifikować jako "zbrodnię komunistyczną".
Nocuń a sprawa Pyjasa
W latach 70. prokurator Nocuń - od wczoraj z woli ministra sprawiedliwości pracownik Prokuratury Krajowej - zatwierdził umorzenie milicyjnego śledztwa w sprawie śmierci podejrzanego o zabicie Pyjasa Mariana Wenclewicza, choć nawet nie przeprowadzono sekcji zwłok.
Wenclewicz - były bokser - prawdopodobnie na zlecenie SB pobił na śmierć współpracującego z KOR-em Stanisława Pyjasa. Wkrótce potem Wenclewicz zginął w tajemniczych okolicznościach. W efekcie mocodawców śmierci Pyjasa do dziś nie wykryto i pewnie już się to nie uda. Na początku lat 90. akta dotyczące boksera zaginęły.
Informacje zdobyte przez reporterów RMF i "Rzeczpospolitej" potwierdza krakowska prokuratura: - Z notatek w repertorium wynika, że sprawę tę nadzorował prokurator Wiesław Nocuń. On zatwierdził postanowienie o umorzeniu, które zostało sporządzone przez policję. Prokurator, który prowadził sprawę o odtworzenie tych akt, nie natknął się na inne dowody przeprowadzone w sprawie prócz zeznań świadków, a według jego twierdzeń, a także z uzasadnienia umorzenia, nie wynika, żeby inne dowody były w tej sprawie przeprowadzone - powiedziała reporterowi RMF Markowi Balawajdrowi prokurator Bogusława Marcinkowska. Posłuchaj:
Kompromitacje i awanse
Już w środę "Rzeczpospolita" pisała, że Nocuń, były szef Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, w latach 70. wspierał działania Służby Bezpieczeństwa przeciw opozycji.
Po 1989 roku o Nocuniu do tej pory głośno głównie przy okazji śledztw, w których się kompromitował. W połowie lat 90. jego nazwisko pojawiło się w prasie przy okazji śledztwa w sprawie byłego posła Jana Pamuły, w której krakowska prokuratura naruszyła prawo do obrony podejrzanego (Nocuń nadzorował sprawę, stracił posadę).
Od 2002 roku Nocuń rządził Prokuraturą Apelacyjną w Krakowie. Odszedł w 2004 roku po skandalu z aresztowaniem biznesmena Romana Kluski (Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że Kluska nie złamał prawa).
W ubiegłym tygodniu o Nocuniu znowu zrobiło się głośno: okazało się, że 15 września awansuje do Prokuratury Krajowej. To najwyższe stanowisko, na jakie może liczyć śledczy w Polsce, z dziesięcioma tysiącami dożywotniej pensji. Mimo doniesień prasowych na temat przeszłości Nocunia minister sprawiedliwości Andrzej Kalwas nie wycofał się z nominacji.
Dziś Nocuń wziął już urlop. Reporterzy RMF ustalili, że prokuratora dzień po nominacji nie ma w pracy.
Napierski zbrodniarzem komunistycznym?
Tymczasem Zbigniew Ziobro zażądał dziś zdymisjonowania Karola Napierskiego, który - jego zdaniem - dopuścił się "zbrodni komunistycznej".
Chodzi o sprawę byłego działacza rolniczej "Solidarności" Józefa Broniszewskiego, który w 2003 roku złożył w IPN zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez prokuratora Napierskiego. Działacz twierdził, że Napierski w 1985 roku - jako prokurator rejonowy w Otwocku - oskarżał jego żonę Urszulę. Według doniesień prasowych, pobitą przez SB Broniszewską oskarżono, że to ona użyła przemocy i lżyła funkcjonariuszy.
Sam Napierski zaprzecza oskarżeniom. Twierdzi, że osobiście nie przyłożył ręki do oskarżenia, które przygotowywał jego podwładny. Ziobro przedstawił dziś natomiast dokumenty, z których jego zdaniem wynika, że Napierski "znał przebieg sprawy, zajmował stanowisko merytoryczne w tej sprawie, dawał wiarę zeznaniom funkcjonariuszy SB, a tym samym uczestniczył w procederze wymierzonym przeciwko działaczce opozycji".
Minister Kalwas zapowiedział, że nie ma zamiaru odwoływać Napierskiego. Kalwas uważa żądania PiS za zapowiedź czystek w prokuraturze. - Przypominanie obecnie takich zarzutów traktuję jako grę polityczną przed wyborami i próbę wpłynięcia na moje decyzje kadrowe. Próbę nieudaną, bo na mnie to nie wpływa - powiedział Kalwas. - Niezależnie od tego, czy to co się mówi o Napierskim jest prawdziwe, czy nie, ja cenię go bardzo wysoko - dodał minister.
INTERIA.PL/RMF/PAP