Prokurator: pacjentom podawano lek zatrzymujący krążenie
Łódzcy lekarze zeznali, że niektórzy sanitariusze z pogotowia w Łodzi podawali pacjentom lek zatrzymujący krążenie i w efekcie powodujący śmierć - poinformował prokurator Karol Napierski z Prokuratury Krajowej. Szczególnie dużo pavulonu zużywały dwie ekipy ratownicze. Podczas posiedzenia sejmowej Komisji Zdrowia prokurator nie wykluczył ekshumacji zmarłych pacjentów łódzkiego pogotowia. Zastrzegł, że trzeba rozważyć, czy ekshumacje będą zasadne ze względu na czas rozpadu leków w organizmie człowieka. Według specjalistów, rozpad pavulonu, który mógł służyć do uśmiercania pacjentów, następuje 48 godzin po podaniu.
Minister zdrowia Marisz Łapiński poinformował na posiedzeniu Komisji, że jest w Niemczech ośrodek, który może zbadać rozpad tego leku po upłynięciu długiego czasu.
Łódzkie pogotowie zużyło 300 ampułek pavulonu w ciągu roku - poinformował posłów Zbigniew Niewójt z Głównego Inspektoratu Sanitarnego.
Policja ma już dowody
- Policja i prokuratura zebrały istotne dowody potwierdzające wcześniejsze ustalenia śledztwa i doniesienia mediów w związku z aferą w łódzkim pogotowiu - oświadczył dzisiaj podinsp. Jarosław Berger, rzecznik łódzkiej policji. Nie chciał ujawnić, jakie to są dowody. Do tej pory nie było zatrzymań - powiedział rzecznik. - Prowadzone jest bardzo intensywne śledztwo, trwają przesłuchania świadków, policja pracuje niemal bez przerwy. Ciągle zgłaszają się ludzie, telefonują, składają zeznania. Od jednej do dwóch informacji na dziesięć to informacje, które będą bardzo ważne dla śledztwa - wyjaśnił Berger. Dodał, że "policja nie wyklucza, że w najbliższych dniach zostaną postawione zarzuty pierwszym podejrzanym również o najcięższe przestępstwa kryminalne".
W łódzkim pogotowiu lekarze rezygnują z dyżurów
W łódzkim pogotowiu lekarze rezygnują z dyżurów; dziewięć karetek nie wyjedzie jutro na miasto - poinformował dzisiaj przewodniczący Krajowego Związku Zawodowego Ratownictwa Medycznego. - Lekarze, którzy jeździli w zespołach, przynieśli zwolnienia lekarskie, poszli na urlopy. Nie chcą pokazywać twarzy i być nazywani mordercami - powiedział Tomasz Selder, przewodniczący Krajowego Związku Zawodowego Ratownictwa Medycznego. Dodał, że nie wie, co będzie w sobotę, czy karetki pogotowia wyjadą na miasto. Z kolei dyrektor pogotowia Bogusław Tyka zapewnia, że "wszystko będzie w porządku".
Dwie karetki używały dużo pavulonu
Dwie karetki łódzkiego pogotowia zużywały szczególnie dużo pavulonu - poinformował dzisiaj wiceminister zdrowia Aleksander Nauman. Środek ten mógł służyć do uśmiercania pacjentów pogotowia. Podczas posiedzenia sejmowej Komisji Zdrowia wiceminister Nauman powiedział, że pavulon był wydawany zespołom wyjazdowym łódzkiego pogotowia, choć powinien być stosowany jedynie w karetkach reanimacyjnych.
- Nie wiem, jak apteka wydawała pavulon zespołom wyjazdowym - mówił Nauman. Dyrektor departamentu nadzoru w Głównym Inspektoracie Sanitarnym Zbigniew Niewójt tłumaczył, w jaki sposób były pobierane leki w łódzkim pogotowiu. Ze wstępnych ustaleń kontroli w pogotowiu wynika, że do godz. 15.00 wszystko odbywało się zgodnie z prawem, tzn. centralna apteka wydawała leki na podstawie prawidłowo wypełnionych receptariuszy.
- Po godz. 15.00 apteka była nieczynna. Zespoły dobierały sobie do apteczek leki w sposób niezbyt kontrolowany. Nie było wtedy farmaceuty - powiedział. Był jeden przypadek, kiedy jednorazowo pobrano 10 fiolek pavulonu. Niewójt poinformował też, że duże zużycie pavulonu trwało do czerwca zeszłego roku, a w listopadzie i grudniu spadło do zera. Zaznaczył, że nie wszystkie zespoły stosowały pavulon.
Minister Zdrowia wstrzymał użycie pavulonu w stacjach pogotowia
Minister Zdrowia zadecydował wczoraj o całkowitym zakazie stosowania w stacjach pogotowia ratunkowego leku zwiotczającego mięśnie - pavulonu - poinformowało biuro prasowe resortu ministra. - Pavulon powinien być stosowany tylko na salach operacyjnych, a w karetkach powinny znaleźć się inne, bezpieczniejsze leki zwiotczające mięśnie, nowszej generacji - powiedziała wcześniej rzecznik resortu Renata Furman.
Policja: będą aresztowania
Na razie policja nie zdradza kogo mogą dotyczyć aresztowania. Do tej pory przesłuchano kilkadziesiąt osób, w tym pracowników pogotowia. Policjanci dostali także wiele cennych informacji od setek osób dzwoniących na policyjną infolinię. Specjalna grupa operacyjno-śledcza sprawdza setki dokumentów - karty wyjazdów karetek, kart zgonu, wykazy rozmów telefonicznych, dane o stosowanych lekarstwach - zwłaszcza pavulonu. Dyrektor łódzkiego pogotowia Bogusław Tyka przyznał wczoraj, że zakazany pavulon brały także załogi karetek nie wyposażonych w aparaturę do dawkowania leku.
INTERIA.PL/RMF/PAP