Prof. Zimmermann: Nie żałuję swoich słów o prezydencie
- Nie żałuję słów skierowanych pod adresem prezydenta Andrzeja Dudy, bo nadal uważam, że to, co powiedziałem, było słuszne - zaznaczył w wywiadzie dla "Kultury Liberalnej" prof. Jan Zimmermann, promotor pracy doktorskiej obecnej głowy państwa. Jednocześnie przyznał, że w związku ze swoją bardzo krytyczną wypowiedzią miał ogromne problemy. - Straszna krytyka w internecie, listy z pogróżkami, insynuacje... - wyliczał.
Wokół profesora Zimmermanna zrobiło się głośno, gdy stwierdził publicznie, że obecnie urzędujący prezydent Andrzej Duda "trzykrotnie złamał Konstytucję RP" - ułaskawiając Mariusza Kamińskiego, odmawiając przyjęcia przysięgi od trzech sędziów wybranych przez poprzedni parlament i przyjmując ją od sędziów wybranych przez parlament obecny. Dopytywany przez Łukasza Pawłowskiego, dziennikarza "Kultury Liberalnej", czy dziś swoich słów nie żałuje, wyraźnie zaprzeczył. - Nadal uważam, że to, co powiedziałem, było słuszne - zaznaczył.
Jednocześnie przyznał, że po tym, jak dopuścił się otwarcie negatywnej oceny prezydenta, miał poważne problemy. Między innymi spotkał się z krytyką w internecie i dostawał listy z pogróżkami. Ofiarą insynuacji padła również jego doktorantka, której ktoś zarzucił, że popełniła plagiat. Tymczasem przeprowadzenie dochodzenie wykazało, że o żadnym tego typu występku nie mogło być mowy.
"Uznali, że dopuściłem się obrazy prezydenta Andrzeja Dudy"
Prof. Zimmermann przekonywał, że tego rodzaju akcje zainicjowały osoby, które stwierdziły, że dopuścił się obrazy prezydenta Andrzeja Dudy. "Chcieli mi zrobić w ten sposób krzywdę, oskarżając, że promuję plagiaty. To było podłe i takich różnych podłych listów, maili i telefonów miałem bardzo dużo. Część okropnych, posługujących się słowami, których nie chcę cytować" - wskazywał w wywiadzie dla "Kultury Liberalnej".
Prof. Zimmermann przyznał, że z prezydentem Dudą łączyły go kiedyś "bardzo przyjazne stosunki", ale obecnie zmienił się on "w sposób niesamowity". "To fascynujące, jak polityka może człowieka zmienić, albo raczej jak taka polityka, jak tacy ludzie mogą człowieka zmienić. Prywatnie byliśmy sobie bliscy i to jakoś nadal się utrzymuje - przysłał mi życzenia na Boże Narodzenie i Wielkanoc. Odpisałem. Kilka razy rozmawialiśmy" - wyliczał.
Dopytywany o szczegóły rozmowy z prezydentem naukowiec nie krył, że nie szczędził mu bardzo krytycznych słów i uwag. "Andrzej, miałeś do spełnienia wielką rolę historyczną. Mogłeś po prostu być sobą i mogłeś być prezydentem wszystkich Polaków, a nie jesteś. Pomyśl, jaką masz szansę w historii, w podręcznikach mogliby o tobie pisać" - tak mu to wyrzuciłem. On odpowiedział, że pozostanie przy swoim, ale serdecznie pozdrowił moją rodzinę" - zdradził Zimmermann.
Swoje obecne relacje z prezydentem ocenił jako "lepsze niż poprawne", ale zaznaczył, że w kwestii polityki podzielają całkowicie odmienne stanowiska.
"Kreują go na człowieka niemal świętego"
Prof. Zimmermann poproszony o ocenę ideologii wyznawanej przez prezydenta Dudę przyznał, że trudno ją nazwać i nie da się jej zaszufladkować. "To jest kierunek autorytarny, ale przesiany przez psychikę Jarosława Kaczyńskiego. Przecież obecnie nawet media, które nie są po stronie PiS-u, uważają, że należy słuchać tylko tego, co mówi Jarosław Kaczyński, bo to, co powie pani premier Szydło czy prezydent, ma drugorzędne znaczenie. Tylko jego pytają, jego starają się wyciągnąć na jakieś zwierzenia. Jakie ma cele? Autorytarne niestety"- stwierdził.
Prof. Zimmermann dowodził też, że "prezydent strasznie się uskrajnił, spolaryzował swoje poglądy i się usztywnił". "Zawsze był osobą bardzo wierzącą, ale obecnie zrobił się strasznym klerykałem. Jego uległość wobec hierarchii kościelnej nie jest moim zdaniem w porządku. To jest jednak prezydent Polski, więc nie powinien się tak pokornie odnosić do Kościoła" - zaznaczył. Dodał też, że media, którego go wspierają, kreują go na "człowieka niemal świętego". "Od czasu, gdy podniósł hostię w czasie mszy, prawicowa prasa robi z niego kogoś na kształt pomazańca bożego. A on w to jakoś idzie, jemu się to podoba" - argumentował.
Naukowiec odniósł się również do przemówień prezydenta. "Proszę zwrócić uwagę, jak on przemawia, jak się wewnętrznie napina, jak krzyczy. Raz się zdobył na odwagę, podczas rocznicy katastrofy smoleńskiej, kiedy słusznie powiedział, że powinniśmy wszyscy sobie wybaczyć. Jeszcze tego samego dnia jednak prezes powiedział coś zupełnie innego i słowa prezydenta przestały mieć znaczenie" - przekonywał naukowiec.
Więcej w wywiadzie dla "Kultury Liberalnej".