Proces "Pruszkowa"
Do jutra Sąd Okręgowy odroczył rozpoczęty dzisiaj proces 14 gangsterów z "Pruszkowa". Wcześniej zwrócił się o to jeden z oskarżonych, który powiedział, że źle się czuje.
Na ławie oskarżonych w tym procesie zasiadło 14 gangsterów z grupy pruszkowskiej, wśród nich jej pięciu hersztów - "Wańka", "Malizna", "Bolo", "Kajtek" i "Parasol".
- Wykreowanie mafii pruszkowskiej miało służyć Marianowi Krzaklewskiemu i Markowi Biernackiemu do kampanii wyborczej - twierdził w czasie rozprawy "Parasol", jeden z oskarżonych. Janusz P. - "Parasol" nazwał głównego świadka koronnego Jarosława S. pseud. Masa - którego zeznania umożliwiły postawienie przed sądem gangsterów - "znanym bandziorem i bezwzględnym cwaniakiem", którego policja i UOP nauczyły kogo i o co ma pomawiać. - Jarosław S. został wykorzystany do potrzeb kampanii wyborczej poprzedniej koalicji. Wykreowanie mafii pruszkowskiej miało służyć Krzaklewskiemu i Biernackiemu do walki o fotel prezydencki i w wyborach parlamentarnych - mówił "Parasol" w długim oświadczeniu przed sądem.
Stwierdził także, że on sam podczas przesłuchań był pytany przez funkcjonariuszy CBŚ i UOP o "rzekome znajomości" z Lechem Wałęsą, Mieczysławem Wachowskim, Lechem Falandyszem, Ryszardem Kaliszem, Leszkiem Millerem i jego bratem, Aleksandrem Gawronikiem i Markiem Kolasińskim. - Upewniłem się, że sprawę nakręcili liderzy Krzaklewskiego by wygrać wybory i skompromitować przeciwników - mówił. Zaznaczył, że przesłuchujący powiedzieli mu, że gdy powie o swoich kontaktach z Millerem i jego bratem to "nie będę musiał się martwić zeznaniami "Masy" i po dwóch dniach będę w domu. Jego zdaniem poprzednia koalicja stworzyła "sztuczne zagrożenie przestępczością przy pomocy podwładnych im mediów".
"Parasol" oskarżył "Masę" o liczne przestępstwa, w tym zabójstwa, m.in. "Pershinga", a także o to, że "Masa" zlecił postrzelenie "Parasola".
Po odczytaniu aktu oskarżenia do zarzutów nie przyznało się trzech pierwszych oskarżonych - oprócz "Parasola" także Zygmunt R. "Bolo" i Leszek D. "Wańka".
Jeden z obrońców złożył wniosek o zwrot sprawy do prokuratury, zarzucając jej błędy w procedurze ustanowienia "Masy" jako świadka koronnego.
Proces pod specjalnym nadzorem
Proces jest największym w Polsce procesem szefów gangu. Na ławie oskarżonych zasiadło 14 gangsterów z grupy "Pruszkowa". Wśród nich jest pięciu hersztów tego gangu: "Wańka", "Malizna", "Bolo", "Parasol" i "Kajtek". Oskarżono ich na podstawie zeznań skruszonych gangsterów, którzy dzięki temu zyskali status świadków koronnych.
Proces toczy się w specjalnie zabezpieczonym budynku Sądu Okręgowego na warszawskim Bemowie. To gmach dawnych koszar Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych MSW na obrzeżach stolicy, zaadaptowany kosztem kilku milionów zł na gmach do sądzenia najgroźniejszych przestępców. Żadna bowiem sala - w tym największa sala w gmachu warszawskiego Sądu Okręgowego - nie pomieściłaby tylu osób i nie gwarantowałaby należytego bezpieczeństwa.
Kuloodporne szyby oddzielające ławę oskarżonych od sali sądu, wykrywacze metali, kamery, obecność policyjnych antyterrorystów, specjalne przepustki - w takiej oprawie sądzeni są bossowie gangu pruszkowskiego.
Prokurator odczytał obszerny akt oskarżenia. Ścisłe kierownictwo osławionego gangu odpowiada głównie za "założenie i kierowanie związkiem o charakterze zbrojnym mającym na celu popełnianie przestępstw" (grozi za to do 8 lat więzienia). Według prokuratury gang pruszkowski zarabiał ogromne pieniądze na ściąganiu haraczy z przemytu spirytusu i papierosów, a także na organizacji i zabezpieczeniu szlaków przemytniczych kokainy i heroiny. Gangsterzy dorabiali się też fortun na produkcji narkotyków, otwierali restauracje i dyskoteki, skupowali ziemię, między innymi wokół Warszawy. Gang działał na terenie całej Polski, a także za granicą. Interesy prowadzili od początku lat 90., stając się jedną z najpotężniejszych i najgroźniejszych grup przestępczych.
To już czwarty akt oskarżenia przeciw 51-letniemu, wciąż niekaranemu Leszkowi D., "Wańce". W sierpniu tego roku został uniewinniony z zarzutu organizowania przemytu narkotyków; warszawski sąd uznał za niewystarczające zeznania świadka koronnego, który go obciążył. We wrześniu "Wańka" stanął przed sądem za próbę przemytu 1,2 tony kokainy z Wenezueli. Jeszcze inny proces "Wańki" - o wymuszenie pół miliona dolarów okupu - jest zawieszony. W obecnym procesie "Wańka" jest też oskarżony o wytwarzanie i sprzedaż amfetaminy, za co grozi 10 lat więzienia.
52-letni brat "Wanki" Mirosław D., "Malizna" jest niekarany, ale dobrze znany policji. W oddzielnym procesie jest oskarżony o zlecenie zabójstwa szefa "Pruszkowa" Andrzeja K., "Pershinga". W obecnym procesie jest oskarżony także o wyłudzenie poświadczenia nieprawdy (kara do 3 lat).
50-letni Zygmunt R., "Bolo", choć niekarany, jest dobrze znany policji. W 1994 r. przed jego domem doszło do strzelaniny; przeżył dwa zamachy bombowe na swe życie. Jest też oskarżony o nielegalne posiadanie broni i amunicji oraz pobicie.
Niekarany jest również 54-letni Ryszard Sz., "Kajtek". W innej sprawie jest podejrzany o współudział w zabójstwie Wiesława N., pseud. "Wariat" - brata "Dziada", domniemanego szefa gangu wołomińskiego. W tym procesie ma też zarzut wytwarzania i sprzedaży amfetaminy (10 lat więzienia).
47-letni Janusz P., "Parasol", był już karany. Oskarżony jest również o wymuszenia rozbójnicze (za co grozi 10 lat).
Pozostałym podsądnym zarzucono m.in. udział w gangu, nielegalne posiadanie broni, wymuszenia, handel narkotykami i ich wytwarzanie. Trzech mniej ważnych oskarżonych odpowiada z wolnej stopy; pozostali są w areszcie.
Oskarżenie umożliwiły zeznania kilku "skruszonych" gangsterów, którzy uzyskali dzięki temu status świadków koronnych. Jeśli podtrzymają oni zeznania przed sądem, to - zgodnie z ustawą o świadku koronnym - nie poniosą kary. Dla adwokatów oskarżonych najważniejszym wyzwaniem będzie podważenie wiarygodności świadków koronnych, wśród których jest Jarosław S., pseud. "Masa". Gdyby im się to udało, główne dowody oskarżenia mogłyby upaść. Prasa sugerowała, że adwokaci będą wykazywać, iż "Masa" nie może być świadkiem koronnym, bo był szefem grupy; bossom gangów nie przysługuje ten status.
Jeśli nawet zeznania świadków koronnych ostałyby się przed sądem, to do uznania winy potrzeba jeszcze innych dowodów - sądy w innych sprawach uniewinniały już oskarżonych w sytuacjach, gdy jedynym obciążającym ich dowodem było zeznanie świadka koronnego.
"Wielkim nieobecnym" na procesie jest ostatni z szefów gangu Andrzej Z., "Słowik". Poszukiwany listem gończym, został zatrzymany w październiku 2001 r. w Hiszpanii i czeka teraz na ekstradycję do Polski.
Dla adwokatów najważniejszym wyzwaniem będzie podważenie wiarygodności świadków, wśród których jest Jarosław S., "Masa". Gdyby im się to udało, główne dowody oskarżenia mogłyby upaść. Prasa sugerowała wcześniej, że adwokaci będą argumentować, iż "Masa" nie może być świadkiem koronnym, bo był szefem grupy, a bossom gangów nie przysługuje ten status.
Jeśli świadkowie podtrzymają swoje zeznania przed sądem, to - zgodnie z ustawą o świadku koronnym - nie zostaną ukarani.
Jak powstały gangi, na ile silni są polscy przestępcy? W Wołominie pod Warszawą był reporter RMF, Roman Osica. Posłuchaj jego relacji:
Rapacki: proces "Pruszkowa" zakończy się wyrokami
- Jestem przekonany, że proces "Pruszkowa" powinien zakończyć się wyrokami skazującymi i to już będzie sukces organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości - mówi zastępca komendanta głównego policji. Generał Andrzej Rapacki w rozmowie z Tomaszem Skorym dodaje, że sukcesem byłyby nawet małe wyroki.
- Proces dotyczy tylko kierowania i działania w zorganizowanej grupie przestępczej. Natomiast obok tego procesu toczy się, albo zaraz będzie się toczyć kilka, kilkanaście innych dotyczących poszczególnych działań członków tejże grupy - mówi gen. Rapacki.
Zastępca szefa policji mówi, że tym razem dowody są lepsze niż w procesie kokainowym. Kilka tygodni temu sąd uniewinnił w nim "Wańkę", jednego z dzisiejszych oskarżonych. - Będą to nie tylko zeznania świadka koronnego, są również inne dowody, aczkolwiek musimy mieć świadomość, że nie dałoby nam się połączyć wszystkich spraw związanych z grupa pruszkowską i posadzić na ławie wszytkich oskarżonych. Nigdy takiego procesu nie moglibyśmy skończyć przy obowiązującym prawie - mówi Andrzej Rapacki.
INTERIA.PL/RMF/PAP