Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Proces Kiszczaka: Rozpatrzenie apelacji odroczone

Z powodu błędów w odpisie wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie umarzającego sprawę gen. Czesława Kiszczaka odroczono rozpatrzenie apelacji od tego wyroku wobec b. szefa MSW, oskarżonego o przyczynienie się do śmierci 9 górników kopalni "Wujek" w grudniu 1981 r.

/Agencja SE/East News

SA nie badał jednak sprawy merytorycznie. Na samym początku rozprawy okazało się bowiem, że w odpisie sentencji wyroku SO dla stron nie podano kwalifikacji prawnej czynu Kiszczaka, choć było to w oryginale wyroku. - To niedopatrzenie sekretarza sądu, bo w oryginale wyroku to jest podane - powiedział sędzia SA Jerzy Leder. Dodał, że to wyjątkowa sytuacja.

Pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych mec. Maciej Bednarkiewicz wniósł o odroczenie sprawy i o dostarczenie stronom przez SO poprawnych odpisów. Argumentował, że "połowę swej apelacji" oparł m.in. na błędnym - jak się teraz okazało - odpisie wyroku. Wniosek ten poparli prokurator oraz obrońca. Wszyscy trzej uznali, że w sprawie chodzi o "błąd ludzki".

- Niestety, skala stwierdzonych uchybień jest tego rodzaju, że kontynuowanie procedowania naruszałoby standardy rzetelnego procesu - powiedział sędzia Leder. Dodał, że byłoby to niezgodne z przepisami i mogłoby być skuteczną podstawę zakwestionowania wyroku SA przed Sądem Najwyższym.

O sprawie SA powiadomi prezesa SO, by przeprowadzono postępowanie wyjaśniające. - Nie ma tolerancji ze strony SA dla takich działań czy zaniechań; rzecz musi zostać wyjaśniona, a winni muszą zostać ukarani - oświadczył sędzia Leder. SA zwróci akta sprawy SO, by rozesłał poprawne odpisy stronom, które będą wtedy mogły ponowić apelacje.

Mec. Bednarkiewicz ocenia, że rozpatrzenie apelacji może się przedłużyć o ok. 2 miesiące. Jego zdaniem sędzia mogła przygotować kilka wersji wyroku, a sporządzając odpis, sekretarz mogła skorzystała z którejś z nich.

- Myślę, że to wypadek przy pracy, niemniej jednak rzutuje on na to, co się w sprawie dzieje - ocenił prok. Zbigniew Zięba. Dodał, że nie będzie musiał bardzo zmieniać swej apelacji.

Obrońca Kiszczaka, mec. Grzegorz Majewski podkreślił, że to "zwykły błąd, który się może zdarzyć".

W apelacji prokurator zarzucił SO błąd w ustaleniach co do tego, by Kiszczak działał nieumyślnie. W swej apelacji Bednarkiewicz nie zgadzał się z SO, by Kiszczak popełnił czyn nieumyślnie i by nie była to zbrodnia komunistyczna. Apelacji nie składała obrona. 83- letni Kiszczak nie stawił się w SA, bo według adwokata pogorszyło się jego zdrowie.

Według aktu oskarżenia, Kiszczak umyślnie sprowadził "powszechne niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia ludzi", wysyłając 13 grudnia 1981 r. szyfrogram do jednostek milicji, mających m.in. pacyfikować zakłady strajkujące po wprowadzeniu stanu wojennego. Zdaniem prokuratury, bez podstawy prawnej Kiszczak przekazał w nim dowódcom "oddziałów zwartych" MO swe uprawnienia do wydania rozkazu użycia broni przez te oddziały, co było podstawą działań plutonu specjalnego ZOMO, który 15 i 16 grudnia strzelał w kopalniach "Manifest Lipcowy" i "Wujek". Kiszczakowi grozi do 10 lat więzienia.

SO uznał, że Kiszczak - zobowiązany jako szef MSW do określenia zasad użycia broni przez oddziały MO - nie spełnił tego obowiązku, poprzestając na wydaniu szyfrogramu, przez co nieumyślnie sprowadził niebezpieczeństwo powszechne dla życia i zdrowia górników (zdania o "poprzestaniu na wydaniu szyfrogramu" także nie było w odpisie wyroku SO rozesłanego stronom).

Według SO, szyfrogram miał podstawę prawną i nie był rozkazem, lecz tylko powieleniem dekretu o stanie wojennym, choć Kiszczak samodzielnie dopisał, że strzelanie jest możliwe jedynie wobec zagrożenia życia milicjantów. Sąd zwrócił uwagę, że Kiszczak zabronił użycia broni w "Wujku", gdy zwracał się o to do niego szef katowickiej milicji - mimo to ZOMO strzelało.

Był to już trzeci wyrok sądu I instancji w trwającym od 1994 r. procesie Kiszczaka. W 1996 r. uniewinniono go, a w 2004 r. skazano na 2 lata więzienia w zawieszeniu. Oba wyroki uchylił SA.

Sprawę Kiszczaka wyłączono w 1993 r., z powodu złego stanu jego zdrowia, z katowickiego procesu zomowców spod "Wujka", w którym zapadł już prawomocny wyrok skazujący. W czerwcu 2008 r. katowicki sąd apelacyjny złagodził wyrok b. dowódcy plutonu specjalnego ZOMO Romualdowi Cieślakowi - z 11 do 6 lat więzienia. 13 jego podwładnych dostało zaś wyroki od 3,5 do 4 lat - wyższe niż w sądzie okręgowym. Prawomocnie uniewinniono b. wiceszefa MO z Katowic Mariana Okrutnego. 22 kwietnia Sąd Najwyższy rozpatrzy kasacje obrońców 12 skazanych zomowców.

W SO w Warszawie trwają trzy inne procesy Kiszczaka za jego działalność jako szefa MSW. Jako jeden z autorów stanu wojennego, jest współoskarżony przez pion śledczy IPN o udział w "związku przestępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw". Ponadto Kiszczak ma dwa procesy za bezprawne zwolnienia ze służby w latach 80. oficera SB z Koszalina, który posłał córkę do pierwszej komunii oraz milicjanta z "drogówki", który zawarł ślub kościelny.

INTERIA.PL/PAP

Zobacz także