Podczas wystąpienia w Pałacu Prezydenckim wyliczał błędy popełnione podczas przygotowania dokumentu. Jednym z najważniejszych zarzutów stawianych przez prezydenta jest fakt, że ustawa jest niesprawiedliwa w stosunku do ludzi niezamożnych. - Ustawa uwłaszczeniowa jest prawnie niedobra. Zawiera propozycje niemożliwe do zastosowania. Stwierdzają to wybitne autorytety prawnicze, przeciwko wielu rozwiązaniom protestowały służby legislacyjne Sejmu i Senatu - powiedział prezydent. Kwaśniewski mówił też, że "koszty prawa uwłaszczeniowego nie są znane". Jego zdaniem, "jest rzeczą niedopuszczalną, aby ustawie o tak istotnym charakterze i zakresie nie towarzyszył precyzyjny, sprawdzony i potwierdzony przez rząd rachunek ekonomiczny". Według Kwaśniewskiego, prawo powinno również odpowiadać "na społeczną potrzebę rozstrzygnięć sprawiedliwych". "Ustawa uwłaszczeniowa przerzuca wszystkie koszty remontów i modernizacji domów mieszkalnych na lokatorów, w rezultacie uderza w ludzi niezamożnych, których nie będzie stać na poniesienie dodatkowych wydatków" - mówił. Tym, którzy dzięki własnemu wysiłkowi i zapobiegliwości wykupili już mieszkania, ustawa oferuje tzw. bon uwłaszczeniowy o symbolicznej wartości. Rolników ta ustawa mami oszukańczymi obietnicami, rozdawnictwa ziemi, ziemi, której nie ma - podkreślił prezydent. Kwaśniewski wyjaśniał, że swoją decyzję podjął dlatego tak szybko, ponieważ trwa kampania wyborcza i uważa, że "byłoby bardzo źle, gdyby ważne sprawy i problemy, jakie mają ludzie, stały się wyłącznie elementem gry wyborczej". Zdaniem prezydenta, intencje jakie towarzyszyły pomysłowi tej ustawy były dobre. Jednak wg niego, "dużo właściwsza droga, to trwające w Sejmie prace nad statutem mieszkań zakładowych i spółdzielczych". Prezydent mówił, że podejmując decyzję o zawetowaniu ustawy nie brał pod uwagę konsekwencji dla swoich notowań w sondażach przedwyborczych. Dodał, że dla niego ważne jest wykonywanie konstytucyjnych obowiązków. Co dalej z ustawą? Sejm może prezydenckie weto odrzucić, a tym samym ponownie uchwalić ustawę. Jednak konieczna jest do tego większość 3/5 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. A to przy obecnych układach politycznych w Sejmie jest niemożliwe.