Obciążona kancelaria
Po zeznaniach przed sejmowymi komisjami śledczymi Grzegorza Wieczerzaka oraz Marka D. przesłuchanie prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego zapowiada się znacznie ciekawiej.
Były prezes PZU Życie Grzegorz Wieczerzak zeznał przed sejmową komisją śledczą ds. PZU, że duża część jego kłopotów jest związana z "istnieniem biznesowego klubu Krakowskiego Przedmieścia czy Pałacu Prezydenckiego".
Jest on - jego zdaniem - odpowiedzialny "za kilka prywatyzacji w tym kraju", m.in. Banku Handlowego i PZU. Pytany o członków klubu, wskazał na działaczy PZPR z czasów schyłku tej organizacji i absolwentów SGH, "która w sposób naturalny przez ostatnie dziesięć lat była skupiona wokół Kancelarii Prezydenta".
Z kolei przed komisją ds. Orlenu lobbysta Marek D. zeznał, że jego aresztowanie miało uniemożliwić dywersyfikację dostaw ropy do Polski. Obciążył Kancelarię Prezydenta.
- D. twierdzi, że w dniu zatrzymania go przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego na lotnisku Balice w Krakowie, miał podpisać kontrakt z kazachską firmą na dostawy ropy, które pokryłyby całe zapotrzebowanie Rafinerii Gdańskiej, czyli około 5 milionów ton - powiedział poseł Antoni Macierewicz (RKN) dziennikarzom. Miałoby to w znacznym stopniu uniezależnić Polskę od dostaw rosyjskich.
Według śledczego, podpisanie takiego kontraktu mogłoby "polepszyć polską sytuację, jeśli chodzi o dostawy ropy, ale równocześnie pogorszyłoby możliwości i sytuację Jana Kulczyka". - Marek D. wiąże tę sytuację z działalnością Kancelarii Prezydenta - dodał Macierewicz.
Jak wynika z jego relacji, biznesmen zeznał również przed komisją, że w połowie lat 90. zerwał współpracę z fundacją Jolanty Kwaśniewskiej "Porozumienie bez barier" z powodu "osób, które do tej fundacji przychodziły i wracały mimo tego, że były wypraszane". Poseł dodał, że D. zeznał, iż byli to znajomi pana prezydenta, którzy zasługiwali na bardzo negatywne miano. - Padło sformułowanie dotyczące mokrej roboty - powiedział poseł.
Zdaniem Macierewicza, przesłuchanie Marka D. świadczy o tym, że Władimir Ałganow "łączył interesy Kulczyka i Marka D. i w sprawie Orlenu oraz tzw. mostów energetycznych odegrał bardzo istotną rolę".
D. zeznał też, że Jan Kulczyk przekonywał go, iż ma umocowanie polityczne od Aleksandra Kwaśniewskiego. Miał powiedzieć, że w 2002 roku zwrócili się do niego Kulczyk i były prezes PKN Orlen Zbigniew Wróbel. Poprosili, by skontaktował się z Łukoilem i Władimirem Ałganowem i przekonał ich, że ma on umocowanie polityczne i że jest ono "od pana prezydenta Kwaśniewskiego".
- Wśród osób, dla których informacje Marka D. mogą być niewygodne nie ma pana prezydenta ani osób z pierwszych stron gazet - powiedział po zakończeniu przesłuchania jego pełnomocnik mecenas Piotr Kruszyński.
- Jego informacje mogą okazać się, dla niektórych osób niezbyt wygodne. Mogę powiedzieć, że te informacje nie dotyczą osób z pierwszych stron gazet, ani najważniejszych osób w państwie. Tu nie chodzi o pana prezydenta Rzeczpospolitej, ani pana premiera. Tu chodzi o inne osoby, które mogą być dla pana Marka D. niebezpieczne - mówił dziennikarzom Kruszyński.
Roman Giertych (LPR) powiedział dziennikarzom, że po przesłuchaniu Marka D. przesłuchanie prezydenta będzie - jego zdaniem - znacznie ciekawsze. Ocenił też, że Kwaśniewski będzie musiał stanąć przed komisją dwa lub nawet trzy razy.
Także Macierewicz uważa, że przesłuchanie prezydenta po zeznaniach D. będzie "nieporównanie bardziej istotne z punktu widzenia bezpieczeństwa i podstawowych interesów Polski". - Jeśli zostaną uszczegółowione i potwierdzą się zeznania złożone przez D., zgodnie z którymi Kancelaria Prezydenta w sposób zasadniczy wpłynęła na jego aresztowanie, by uniemożliwić dywersyfikację ropy do Polski, to jest to zarzut o olbrzymim ciężarze gatunkowym - podkreślił.
Szefowa Biura Informacji i Komunikacji Społecznej Kancelarii Prezydenta Teresa Grabczyńska powiedziała, że Grzegorz Wieczerzak i Marek D. nie są pierwszymi świadkami przesłuchiwanymi przez sejmowe komisje śledcze, których zeznań Kancelaria Prezydenta nie komentuje. Od tej zasady i tym razem Kancelaria nie odstępuje - powiedziała Grabczyńska i dodała, że ocena wiarygodności zeznań świadków należy do komisji.
INTERIA.PL/PAP