- Można się spodziewać mojej obecności wszędzie w Polsce, szczególnie wiosną. Ta kampania informacyjna rusza w najbliższych tygodniach, będzie to poprzetykane sporą ilością obowiązków międzynarodowych, ale w kilku miejscach w Polsce, dalej od Warszawy zagoszczę na pewno jeszcze przed świętami - powiedział Tusk dziennikarzom w poniedziałek w Warszawie. - To nie jest coś nowego w moim przypadku, to nie jest odkrywanie Ameryki, tylko powrót do dobrego obyczaju, tłumaczenia każdemu cierpliwie i wysłuchiwania także uzasadnionych, czasami mniej, czasami bardziej pretensji - dodał. "Nie ma lepszej akademii pokory" Według Tuska "nie ma lepszej akademii pokory i wiedzy dla premiera jak bezpośredni kontakt z ludźmi". Premier zwrócił uwagę, że po zakończeniu debaty na temat reformy wieku emerytalnego i po Euro 2012 "zabrakło trochę czasu" na bezpośredni kontakt z wyborcami. - Tym bardziej, że musiałem przygotowywać plany na zmienione warunki gospodarcze na następne trzy lata - dodał. Szef rządu zapowiedział też, że latem przyszłego roku będzie kontynuował przegląd działań ministrów swojego gabinetu. Przegląd precyzyjny i bezwzględny - Żaden z ministrów nie powinien czuć się uspokojony faktem, że na razie nie było żadnych zmian. Latem ten przegląd będzie bardzo, powiedziałbym, precyzyjny i bezwzględny - podkreślił premier. Jak zaznaczył, oceny powinien obawiać się każdy z ministrów. - Nie będzie ministrów, którzy są pod specjalnym nadzorem - powiedział. - Pierwsze expose (z 2011 roku) i ta informacja sprzed kilku dni nakładają różne ciężary na różnych ministrów. Pojawią się też kolejne problemy do rozwiązania - zauważył Tusk. Premier pytany był również o jedność w koalicji po piątkowym głosowaniu nad wnioskiem o wotum zaufania dla rządu. W głosowaniu gabinet Tuska poparło 233 posłów, 219 było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu. "Otrzeźwienie było potrzebne" - Otrzeźwienie dla wszystkich parlamentarzystów było potrzebne, aby wrócili do realiów. Jesteśmy rok po wyborach, jest większość parlamentarna, choć nie jest doskonała - ocenił Tusk. Jak podkreślił, zdaje sobie sprawę, że nie wszystko co robi koalicja rządowa "znajduje akceptację u ludzi", ale - mówił - "głównym zadaniem dzisiaj nie jest nieustanne zamieszanie polityczne w parlamencie, tylko lepsze wykorzystanie faktu, że jest stabilna większość". - Będę oczekiwał od posłów i ministrów, by potrafili lepiej i energiczniej wykorzystać fakt, że mają stabilność polityczną, która jest ważna dla Polski, ale nie może usypiać. Dlatego jestem usatysfakcjonowany samym głosowaniem - mówił premier. "Nikogo nie dyscyplinowałem" Odnosząc się do czwartkowego posiedzenia klubu PO, Tusk zapewnił, że nikogo nie dyscyplinował. - Spotkanie z klubem PO dotyczyło w większym stopniu kwestii prawa aborcyjnego - mówił. Szef rządu wyraził nadzieję, że "wszyscy zrozumieli, że rozpoczynanie konfliktu wokół przepisów aborcyjnych jest dla Polski czymś groźnym i w konsekwencji może okazać się niekorzystne dla polskich kobiet". W ubiegłym tygodniu w sejmowym głosowaniu 40 posłów PO opowiedziało się za skierowaniem do dalszych prac w komisji projektu Solidarnej Polski dot. nowelizacji ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Wprowadza on zakaz przerywania ciąży w przypadkach, gdy występuje duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.