- PiS jest partią twardych mężczyzn i pięknych, skutecznych i aktywnych kobiet - przekonywał szef kampanii medialnej PiS Tomasz Dudziński, rozpoczynając warszawską konwencję. Wzięły w niej udział m.in. Nelly Rokita, Elżbieta Jakubiak, Aleksandra Natalli-Świat, Lena Dąbkowska-Cichocka, Małgorzata Gosiewska. J.Kaczyński podkreślił, że w jego rządzie jest 5 kobiet, najwięcej - jak mówił - ze wszystkich rządów po roku 1989. Dodał, że doskonale mu się współpracuje z paniami - ministrami.Premier poinformował, że "jedynkami" na listach PiS do Sejmu jest 9 kobiet, a ogółem na listach partii jest ponad 200 kobiet. Szef rządu zaznaczył, że jego partii, której - jak mówił - "przypisywany jest skrajny tradycjonalizm, a więc podejście, które nakazywałoby przypisywać paniom role tradycyjne, działa (...) wbrew tej kwalifikacji". Przyznał jednocześnie, że PiS jest partią przywiązaną do tradycji. Nie ma sensu traktować uczestnictwa kobiet w życiu publicznym jako czegoś odrębnego; każdy kto uczestniczy w polityce, polityką po prostu się zajmuje - przekonywał premier. - Traktuję udział pań w życiu publicznym na zasadzie, można powiedzieć, normalnej. Panie, tak jak i panowie, realizują pewien program, to jest program odnoszący się do całokształtu życia gospodarczego, publicznego, społecznego, do polityki międzynarodowej, po prostu do naszej polityki - podkreślił. Premier zaznaczył, że są pewne kwestie związane z sytuacją kobiet w Polsce, które powinny być jednak rozwiązywane wspólnie przez kobiety i mężczyzn. Wśród nich są płace kobiet i ich szanse w życiu zawodowym. - O tym trzeba mówić, bo ta sprawa nie jest jeszcze rozwiązana, bo kobiety w Polsce na takich samych stanowiskach (jaki mężczyźni) gorzej zarabiają, mają mniejsze możliwości awansu, przynajmniej od pewnego poziomu, a na tych najwyższych szczeblach ich udział jest bardzo niewielki - podkreślił J.Kaczyński. Szef rządu zwrócił też uwagę na przewagę kobiet wśród osób kształcących się i wykształconych. - 30 proc. młodych dam ma wyższe wykształcenie i tylko 20 proc. młodych panów - zauważył. Ta przewaga - jak mówił - powinna mieć wyraz w życiu publicznym, gospodarczym i społecznym. J. Kaczyński podkreślił też, że sprawy związane z macierzyństwem są ważną kwestią tak dla kobiet, jak i dla całego narodu, bo - jak mówił - Polska potrzebuje dzieci. - Polaków rodzi się zbyt mało. Trzeba uczynić wszystko żeby macierzyństwo wpisać w nowoczesność - powiedział. - Nasz program rodzinny jest właśnie taką próbą - dodał. Według premiera, należy macierzyństwo wpisać w sytuację, kiedy kobiety pracują i chcą mieć pozycję także poza rodziną. - Przy oczywiście pełnym szacunku dla tych pań, które znajdują swoją samorealizację w życiu rodzinnym, to jest wybór, który szanujemy i traktujemy go jako oczywisty - zaznaczył. Jak dodał, jest to wybór "godny poparcia" i PiS będzie starał się go ułatwiać. Premier mówił, że "już są pierwsze decyzje dotyczące składek emerytalnych, które są z tym związane". J.Kaczyński podkreślił, że trzeba skutecznie walczyć ze zjawiskiem przemocy w rodzinie. Skutecznie, czyli - jak mówił - "nie dobrym słowem, ale twardą ręką". - I my jesteśmy na to zdecydowani - oświadczył. Druga na warszawskiej liście PiS do Sejmu, Nelly Rokita wyraziła nadzieję, że kobiety z PO, które teraz "złoszczą się" na nią, przyjdą do PiS, bo w tej partii "panuje prawdziwy duch współpracy". Przekonywała, że nastał dobry czas dla "kobiety konserwatywnej". Jak mówiła, kobiety na listach PiS są "kobietami, które dbają o rodzinę, o Polskę". Podkreśliła, że zawsze namawiała kobiety do współpracy z mężczyznami. - Wolę polską kaczkę, która jest zdrowa i uśmiechnięta, nie lubię amerykańskich kaczek - żartowała. - My konserwatywne kobiety potrzebujemy wsparcia mężczyzn, za każdą kobietą stoi mężczyzna, niech nam nie mówią kobiety lewicowe, że potrafią to wszystko zrobić bez mężczyzn - podkreśliła Rokita. Wiceszefowa klubu PiS Aleksandra Natalli-Świat przekonywała z kolei, że "PiS stawia na kobiety, traktuje je równo, stwarza im jednakowe możliwości do zaprezentowania umiejętności". Według niej, kobietom nie są potrzebne żadne parytety, "trzeba im tylko zapewnić jednakowe traktowanie". Podkreśliła, że dla jej aktywności zawodowej "najlepszym zapleczem" jest "silna i zorganizowana rodzina". Według startującej z pierwszego miejsca na siedleckiej liście PiS do Sejmu, minister sportu Elżbiety Jakubiak, aby być aktywnym zawodowo i odnieść sukces, bardzo ważne jest by mieć "zorganizowane i silne zaplecze". Najlepszym takim zapleczem jest, jak mówiła, "wielka i silna rodzina". Minister podziękowała swojej rodzinie za wsparcie. Podkreśliła, że dobrą pracą "zaraziła się" od swojej matki, która musiała wychować czwórkę dzieci i dała sobie z tym świetnie radę wspierana przez ojca. Z kolei minister w Kancelarii Prezydenta Lena Dąbkowska-Cichocka, która jest "jedynką" w Opolu, oceniła, że nie należy mówić o "spadochroniarzach", wysyłanych do startu z okręgów poza swoim miejscem zamieszkania. Jak mówiła, owi "spadochroniarze" są wysyłani do regionów, aby jak najlepiej walczyli o ich interesy. Podkreśliła, że w Opolu przestano nazywać ją "spadochroniarzem", gdy zaczęto określać ją mianem "lokomotywy wyborczej". Małgorzata Gosiewska, startująca z listy warszawskiej, zaatakowała politykę prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz w stolicy. Według niej, urzędnicy warszawscy są niedostępni, stanowiska kierownicze są obsadzone "pełniącymi obowiązki", a program, z jakim szła do wyborów kandydatka PO, leży zapomniany. Posłanka przekonywała, że PiS dotrzymuje obietnic i zrobiło m.in. bardzo wiele w zakresie polityki społecznej. Z kolei ostatnia na siedleckiej liście PiS do Sejmu Elżbieta Lenc przekonywała, że na listach tej partii nie brakuje wojowniczych kobiet. - Poprowadź swoje wojowniczki do sukcesu - zwracała się do szefa rządu. Konwencji towarzyszył występ kandydata PiS do Senatu - Leszka Długosza.