Prasa o wizycie papieża
"Wiemy o sobie więcej", "Papież z Polską w sercu", "Benedykt XVI pokazał klasę" - w polskiej prasie dominują komentarze do papieskiej wizyty.
To były cztery ważne dni. Dla nas i dla samego Benedykta XVI. Wszyscy dowiedzieliśmy się o sobie czegoś nowego. Nikt już nie będzie mógł powiedzieć, że nasze przywiązanie do Jana Pawła II wynikało głównie z tego, że był Polakiem. Nie będzie mógł zarzucić, że Benedykta XVI przyjęliśmy serdecznie dlatego, że jest następcą Jana Pawła II - ocenia w "Rzeczpospolitej" Ewa K. Czaczkowska.
Jej zdaniem, okazało się, że jesteśmy bardziej dojrzali, niż sami o sobie myślimy. Szczególnie młodzież, która podczas sobotniego czuwania na Błoniach zaskoczyła tak samo, jak w kwietniu 2005 roku. To nie był religijny happening, jak w czasie Światowych Dni Młodzieży w Kolonii, ale radosne modlitewne czuwanie z głową Kościoła. Konkretnym papieżem, nie namiastką czy kopią kogokolwiek.
Te dni potwierdziły, że nie opuściliśmy "papieskich" placów, tak samo jak nie wyszliśmy jako społeczeństwo z kościołów, gdy upadł komunizm. Byliśmy tam nie z przyzwyczajenia i z powodu więzów krwi, ale czegoś znacznie głębszego. Na pewno w dużej mierze jest to także zasługą 27 lat pontyfikatu Jana Pawła II. A zatem: nie tylko go kochaliśmy, ale także słuchaliśmy - podkreśla publicystka "Rz".
Według niej, fascynujące było obserwowanie, jak z dnia na dzień, zmienialiśmy się i my i on, jak otwieraliśmy się na siebie. Z każdym punktem programu ta więź między papieżem a wiernymi, stawała się coraz bliższa i serdeczniejsza. Uskrzydlała Benedykta XVI, który chyba na żadnym spotkaniu z wiernymi nie promieniał taką radością i szczęściem. Przekonał się, że i on potrafi nawiązać kontakt z rzeszami wiernych, a bariera językowa nie ma znaczenia.
To ważne i potrzebne doświadczenie. Wizyta w Polsce, zgodnie z zapowiedzią Benedykta XVI, nie była wyłącznie sentymentalna, ale duszpasterska. Papież zostawił Kościołowi w Polsce konkretne przesłanie, odnoszące się do aktualnych problemów, także wynikające z przeszłości - wskazanie dla duchownych, ruchów religijnych, dla młodzieży i wszystkich wierzących. Czy potrafimy z tego skorzystać? - stawia pytanie Ewa K. Czaczkowska na zakończenie swego komentarza.
Wędrówka Benedykta XVI z orędziem wiary po polskiej ziemi to ślad, który niewątpliwie naznaczy najnowszą historię naszej ojczyzny. Można chyba powiedzieć, że w ostatnich dniach zakończył się okres osierocenia polskiej duszy po śmierci umiłowanego Jana Pawła II - pisze w "Naszym Dzienniku" Sławomir Jagodziński. Polacy przyjęli nowego papieża jako swego ojca, przewodnika i autorytet, którego wskazaniom można zaufać.
Z kolei komentator "Dziennika" Jan Wróbel pisze, że teraz, kiedy jest już po wszystkim, chyba może się przyznać, że czekał na Benedykta XVI pełen obaw, że jego pielgrzymka nie wypali. Teraz - przyznaje komentator - czyta katalog własnych lęków sprzed raptem kilku dni i czuje się zawstydzony. Benedykt XVI jest jednym z tych wielkich chrześcijan, dla których wiara jest źródłem nie tylko mocnych przekonań, ale także pogody ducha, szacunku dla ludzi, źródłem tego wszystkiego, co oddajemy czasem, mówiąc o kimś, że ma klasę.
Klasę pokazali także polscy pielgrzymi. Przyjęli nowego Ojca Świętego serdecznie, reagowali skupieniem, kiedy trzeba było i entuzjazmem, kiedy było można.
Benedykt XVI bez reszty zawładnął naszymi sercami! Pokochaliśmy go wszyscy. I wszędzie, gdzie się pojawiał, towarzyszyły mu tysiące Polaków - pisze "Fakt".
Od powitania w stolicy do pożegnania w Krakowie - wszędzie na Benedykta XVI czekały tłumy rozmodlonych wiernych. Przyjeżdżali z najdalszych zakątków Polski, a nawet z zagranicy - podkreśla dziennik.
Polacy czekali cierpliwie na spotkania z Ojcem Świętym, modlili się w ulewnym deszczu. Czuwaliśmy pod oknami Nuncjatury w Warszawie i Pałacu Arcybiskupów w Krakowie, gdzie nocował Benedykt XVI. Czekaliśmy, by wyszedł do nas i prosiliśmy o błogosławieństwo. Śpiewaliśmy pieśni i wołaliśmy, by choć na chwile nam się pokazał - przypomina "Fakt".
Każdy z nas jechał na spotkanie z Ojcem Świętym, by się modlić, prosić o łaski i wstawiennictwo. A gdy już papież opuścił nasz kraj, powiedzieliśmy zgodnie" "Benedykt XVI dał nam siłę!" - konkluduje gazeta.