Według kontrolerów NIK, poszczególne ministerstwa we własnym zakresie wprowadzają rozwiązania prorodzinne, ale żaden z ministrów nie jest odpowiedzialny za ich skoordynowanie i potraktowanie jako całości. Każdy z ministrów bada efekty i jest rozliczany tylko ze swojej części. Do 2012 roku wspieranie rodziny było jednym z trzech zadań priorytetowych, wskazanych w Wieloletnim Planie Finansowym Państwa. Usunięto je spośród zadań priorytetowych w roku 2013 - ogłoszonym Rokiem Rodzin. NIK zaznacza, że pieniądze na działania prorodzinne to około dwóch procent PKB, ale nie są efektywnie wydawane i w żaden zauważalny sposób nie przekładają się na wzrost liczby urodzeń, ani na rozwój rodzin. Izba podkreśla, że zagwarantowanie stabilizacji i socjalnego bezpieczeństwa, skutkujących wzrostem urodzeń, jest najpilniejszym zadaniem dla naszego państwa. NIK przypomina, że Polaków w Polsce jest coraz mniej, a jeśli obecne wskaźniki się utrzymają, to za 45 lat będzie nas 32 miliony, a nie jak obecnie - 38 milionów. Od dwudziestu lat systematycznie spada liczba ludności. Liczba urodzeń nie gwarantuje prostej zastępowalności pokoleń. Rok 2013 był szczególnie niekorzystny - liczba urodzeń była o 15 tysięcy niższa od liczby zgonów, a współczynnik dzietności wynosił 1,26. Barwy nie są aż tak czarne? Polityki rządu broni minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz. Nie widziałbym działań rządu w aż tak czarnych barwach. Nie wydaje mi się, że brakuje spójności działania - mówi Kosiniak-Kamysz na łamach "Dziennika Gazety Prawnej". Pewna filozofia, że wspieramy od urodzenia do aktywności senioralnej, została przyjęta w kadencji i jest realizowana - dodaje minister.