Polityczny plan Marcina Dubienieckiego
Marcin Dubieniecki, mąż Marty Kaczyńskiej, chce dostać się do pomorskiego sejmiku, a potem do Sejmu. Prezes PiS miał już o nim powiedzieć, że "Marcin jest OK", czytamy w "Rzeczpospolitej".
Miesiąc po katastrofie, 10 maja, Marcin Dubieniecki w "Polsce The Times" zdradził, że myśli o wejściu do polityki i startowaniu z listy PiS. Zastrzegł wtedy, że jeszcze z nikim się w tej sprawie nie konsultował. "Od dawna myślałem o zaangażowaniu się w politykę, ale ta myśl nie była konkretnie zarysowana. Tragedia smoleńska spowodowała, że przewartościowałem swoje życie, i przyspieszyła tę decyzję" - mówi dziś "Rzeczpospolitej".
Gdyby dostał się do Sejmu, chciałby zająć się sprawami gospodarczymi i prawem.
Atmosfera w PiS wokół Dubienieckiego jest dość napięta. Wypominają mu, że jeszcze kilka lat temu działał w młodzieżówce SLD.
Są też tacy, którzy boją się o swoją pozycję. Zdaniem pomorskich posłów PiS do tych ostatnich należy Jolanta Szczypińska, szefowa gdyńskiego okręgu partii i wiceszefowa klubu parlamentarnego. "Obawia się, że Marcin przejmie jej pozycję i miejsce na liście" - mówi "Rz" jedna z klubowych koleżanek Szczypińskiej. Sama posłanka dementuje: "Dlaczego miałabym nie lubić pana Marcina? Ja go nie znam. Widziałam go kilka razy".
Podkreśla, że władze regionalne jeszcze oficjalnie o jego kandydowaniu nie wiedzą.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości podkreślają jednak, że kwestia jego kandydowania nie jest przesądzona. Jednak nieoficjalnie w PiS mówi się, że o ile Dubieniecki zadeklaruje chęć startu w wyborach samorządowych, znajdzie się na liście. Nikt bowiem w regionalnych władzach nie odważy się zablokować kariery politycznej członka rodziny prezesa.
Największą przeszkodą w karierze politycznej Dubienieckiego może być śledztwo w sprawie wrocławskiego SKOK. Prokuratura ustaliła, że wyprowadzono z niego kilkanaście milionów złotych. W połowie lipca media doniosły, że Dubienieckim interesuje się ABW.
O całej aferze Dubieniecki miał rozmawiać z prezesem PiS. "Trwało to kilka godzin" - mówi "Rz" osoba z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego. "Prezes stwierdził, że Marcin jest OK. Polubili się. To nie jest tak, jak sugerują media, że prezes nie znosi Marcina, bo to syn działacza SLD. Dogadali się" - przekonuje.
Więcej na ten temat - w obszernym artykule w dzisiejszej "Rzeczpospolitej".