Policja podsłuchała rozmowę Giertycha
Policja podsłuchała rozmowę telefoniczną Romana Giertycha ze znanym krakowskim biznesmenem, którym interesuje się prokuratura. O nagraniu "Gazeta Wyborcza" dowiedziała się ze źródeł w policji.
Podsłuchy założono prawdopodobnie na potrzeby śledztwa w sprawie domniemanych nieprawidłowości przy remoncie płyty Rynku Głównego w Krakowie i inwestycji w kilku zabytkowych kamienicach. Z informacji "GW" wynika, że podsłuchiwano m.in. braci Likusów, krakowskich potentatów na rynku nieruchomości. Dlaczego ich? To oni zaproponowali prezydentowi Krakowa stworzenie komercyjnego centrum w podziemiach Rynku. Śledczy szukali niejawnych powiązań między biznesmenami a lewicowym prezydentem Jackiem Majchrowskim.
był faworytem do reelekcji. Prokuratorskie zarzuty mogły go wyeliminować z walki o fotel prezydenta Krakowa i otworzyć drogę kandydatowi PiS.
"Gazeta Wyborcza" już we wrześniu 2006 r. pisała, że śledczy chcieli założyć podsłuchy kilku wysokim krakowskim urzędnikom nadzorującym prace na Rynku i inne miejskie inwestycje prześwietlane przez prokuraturę.
. Oficjalnie nikt nie chce o tym rozmawiać. Na pytanie "GW" o nagrania krakowska prokuratura odpowiedziała, że "żadnych kolejnych informacji medialnych nie będzie komentować do czasu zakończenia prowadzonego śledztwa".
Jednak dwa źródła "GW" potwierdzają, że policja podsłuchała rozmowę Giertycha z krakowskim biznesmenem. - Podsłuch był na telefonie jednego z braci Likusów. Zapis trafił szybko do prokuratury. Nikt nie chciał mieć do czynienia z tą bombą. Sprawa ucichła. Ostatnio część policjantów zajmujących się sprawą została przeniesiona do innych zajęć - mówi "GW" osoba znająca kulisy śledztwa.
INTERIA.PL/PAP