Z byłym prezydentem spotyka się w środę w Gdańsku szef IPN, Leon Kieres. Szef gdańskiego IPN Edmund Krasowski powiedział reporterowi RMF, że materiały dotyczące wniosku Wałęsy o nadanie mu statusu pokrzywdzonego są skompletowane. Brakuje jedynie odpowiedzi z Instytutu Noblowskiego. Ale ich nadejście jest mało prawdopodobne. Były prezydent w rozmowie z RMF potwierdził, że jutro spotka się w Gdańsku z prezesem Instytutu Leonem Kieresem. Za haniebny uważa fakt, że musi walczyć z oskarżeniami o rzekomą agenturalną przeszłość, starając się o status pokrzywdzonego przez służby specjalne PRL. - Ja wiem, kim byłem. Wiem, że to bzdury (...) Wiem, że to jest hańba, że coś takiego mogło zaistnieć. To będzie dzień hańby - powiedział legendarny przywódca "Solidarności". Posłuchaj: Zapytany o to, czy spodziewa się, że podczas spotkania z Kieresem otrzyma od niego status pokrzywdzonego, odpowiedział, że tego nie wie. - Może wreszcie będę wiedział, że jestem agentem. To nie są moje decyzje, to są decyzje niezależnego biura (...) Nie ja daję sobie statut - oświadczył. Były prezydent nie ma jednak złudzeń, że uzyskanie od IPN statusu pokrzywdzonego nie zakończy wysuwanych pod jego adresem oskarżeń o agenturalną przeszłość. - Pewnych ludzi pan nie przekona - dodał. Wałęsa w marcu 2005 roku złożył w gdańskim oddziale IPN wniosek o udostępnienie mu jego teczki. Zaznaczył, że robi to, aby udowodnić, że poglądy głoszone na antenie Radia Maryja o jego rzekomej agenturalności są nieprawdą.