Gdy Mikołaj Budzanowski został ministrem skarbu w listopadzie 2011 r., dostał od premiera Donalda Tuska polecenie: czyścić spółki z partyjnych działaczy. Dla lokalnych liderów stanowiska w spółkach są często sposobem budowania politycznych wpływów. Zdarza się, że posadami nagradza się działaczy za zaangażowanie w kampanii. Sztandarowym przykładem spółki obsadzanej z politycznego klucza jest KGHM, jeden z największych producentów miedzi na świecie.. Tradycją stało się, że po kolejnych wyborach zwycięska ekipa obsadza swoimi stanowiska w zarządzie. W KGHM i w spółkach energetycznych swoich ludzi miał Grzegorz Schetyna. Później, w ramach "deschetynizacji" zostali oni usunięci i przyszli ludzie Tuska. Więcej na ten temat - w dzisiejszej "Gazecie Wyborczej".