Pani minister się uczy
To nie był dobry rok szkolny dla Katarzyny Hall, ministra edukacji. Gdyby kończył się egzaminem, mogłaby go nie zdać.
Prof. Ryszard Legutko, były szef resortu edukacji, a dziś podsekretarz w Kancelarii Prezydenta, początkowo był przychylnie nastawiony do nowej minister. Dziś jednak jest żarliwym krytykiem, zarzuca jej brak wyraźnej wizji i kierunków działań.
Bardzo krytyczni wobec działań Krystyny Hall i jej resortu są nauczyciele. Wielu z nich, odpowiadając na apel Solidarności, w proteście, kończyło rok szkolny w czarnych, żałobnych ubraniach i bez większej celebry.
Naturalna liderka
Katarzyna, dziś Hall, córka Franciszka Kończy, znanego gdańskiego adwokata, wybrała studia, po których nie robi się kokosów. Studiowała matematykę, a potem pracowała jako nauczycielka w gdańskiej szkole. Kilka lat spędziła też jako asystentka w Instytucie Matematyki Uniwersytetu Gdańskiego, gdzie zajmowała się badaniami systemu oceniania i egzaminowania z tego przedmiotu.
Kiedy w 1989 r. grupa zapaleńców założyła Gdańską Fundację Oświatową, która chciała tworzyć szkoły społeczne, Katarzyna Hall stała się naturalną liderką. Pierwsza szkoła - Gdańskie Liceum Autonomiczne - ruszyła jesienią 1989 r., a obecna minister została jej pierwszym dyrektorem.
Potem powstały też: Sopocka Autonomiczna Szkoła Podstawowa i (w Starogardzie Gdańskim) Starogardzkie Autonomiczne LO, a zupełnie niedawno - przy wszystkich trzech placówkach - gimnazja.
- Już w latach 90. zaczęliśmy uczyć przyrody, choć reforma systemu edukacji pozwala na to dopiero teraz. Jeszcze w wielu innych sprawach wyprzedziliśmy w naszych szkołach reformę - mówiła po latach. Wszystkie "autonimiki" cieszyły się sławą eksperymentalnych, ale i wymagających. Nieprzypadkowo w sopockiej podstawówce od wielu lat nosi się mundurki.
Katarzyna Hall udzielała się też publicznie. W czasach rządów AWS była członkiem Rady Konsultacyjnej ds. Reformy Edukacji Narodowej. Kierowała też zespołem, który opracował tzw. Klocki Autonomiczne, programy nauczania dla zreformowanego systemu edukacji.
Towarzyszka Aleksandra
W prowadzonej przez siebie szkole poznała Aleksandra Halla, publicystę i historyka, byłego ministra w rządzie Mazowieckiego, przyszłego męża (pierwszy zmarł). - Bardzo mi się spodobał. Zaimponował mi swoją wiedzą. Postanowiłam poświęcić wakacje i pomóc mu w kampanii wyborczej - zwierzała się dziennikarzom.
To pod wpływem Halla, została członkiem jego Partii Konserwatywnej, a potem SKL. Narzeczeni-towarzysze partyjni (dziś już do żadnych partii nie należą) wzięli cichy ślub. Katarzyna Hall zawsze była, jak mówiono, organizatorką życia męża, oderwanego od przyziemnych spraw. Bywa też pierwszą czytelniczką i korektorką jego książek, traktujących o Francji i jej historii.
Przy byłym polityku uczyła się polityki, a małżeństwo z nim, nie da się ukryć, umacniało jej pozycję. Ta pozycja była jednym z powodów, że na początku 2006 r. została wiceprezydentem Gdańska do spraw polityki społecznej. Właśnie tam - jak mówiła - lepiej poznała szkolnictwo publiczne, z którym wcześniej nie miała większego kontaktu.
Jej kariera jako działaczki oświatowej mogła się skończyć w październiku ub.r., gdy prasę obiegły cytaty z jej wypowiedzi w związku z samobójstwem 14-letniej gimnazjalistki z Gdańska.
- Państwo robicie tu niepotrzebna sensację. Tę sprawę trzeba wyciszyć. To jest wielka tragedia, ale musimy sobie zdawać sprawę z tego, że gimnazjaliści to dzieci niestabilne emocjonalnie, w burzy hormonów - mówiła. Potem tłumaczyła, że wypowiedź wyrwano z kontekstu.
Wybór Katarzyny Hall na ministra uznano jako ukłon Donalda Tuska i Grzegorza Schetyny w kierunku ulubionego prawicowca Adama Michnika i środowiska tzw. konserwatystów, salonu związanego kiedyś z Unią Wolności. Ale także jako chęć zepchnięcia narosłych i wciąż narastających problemów oświaty na osobę nie kojarzona z PO, bez zaplecza politycznego, którą w razie czego, łatwo będzie odwołać.
Ukłon w stronę salonu
Prof. Ryszard Legutko nie kryje rozczarowania rządami Katarzyny Hall. - Nie wiem, co się będzie działo z polską szkołą. Zaczęło się wszystko od wyrzucenia do kosza pomysłów i rozwiązań zastanych - mówi. Przykład? - Pani minister wyrzuciła do kosza kanon lektur szkolnych oparty na klasyce. A ostatnio praktycznie zlikwidowała mundurki, które były krokiem wstępnym do szerszej całości.
Inny przykład: obniżanie wymagań wobec uczniów. Resort edukacji zrezygnował z przygotowanego przez poprzednią ekipę programu "Zdolny uczeń". - Miał wyławiać młodych i organizować dla nich specjalne zajęcia dodatkowe z młodszymi pracownikami szkół wyższych. Chodziło o to, by mieli wsparcie i widzieli sensowność angażowania się w naukę - tłumaczy Legutko.
O odwołanie Katarzyny Hall wystąpiła właśnie oświatowa Solidarność. Zarzuca jej (a także ministrom Michałowi Boniemu i Jolancie Fedak) m.in. nierzetelne i lekceważące prowadzenie rozmów ze związkowcami na temat podwyżek płac i reformy emerytur, wysuwanie propozycji zupełnie nie do przyjęcia. Solidarność domaga się też od premiera i jego ministra edukacji realizacji zobowiązań obiecanych nauczycielom w expose.
Zdawałoby się, że żądanie dymisji pada na niezły grunt, wszak w PO od dawna przebąkuje się o rekonstrukcji rządu. A dołująca w sondażach popularności minister Hall jest jednym z głównych kandydatów do odwołania i odświeżenia wizerunku rządu, i jego szefa. Premier Tusk dementuje jednak wiadomości o nadchodzących dymisjach. Odwołanie minister Hall, przynajmniej przez jakiś czas, pozostanie tylko w sferze życzeń.
Julian Kostrzewa