Nowa ustawa upolityczni IPN
W rozmowie z "Rzeczpospolitą" prezes Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kurtyka nie kryje obaw, iż nowa ustawa upolityczni IPN. Z prezesa tej instytucji uczyni zakładnika sytuacji politycznej, odwołanie go będzie proste - uważa Kurtyka.
Prace nad nowelizacją ustawy o IPN nabrały tempa. Według prezesa Kurtyki, posłowie w komisji przegłosowali taki sposób wyboru Rady IPN, mającej powstać w miejsce Kolegium, który stwarza niebezpieczeństwo, że na kształt tego gremium będą miały wpływ osoby uwikłane we współpracę ze służbami specjalnymi PRL. Projektodawca nie przewidział bowiem procedury lustracji zgromadzenia elektorów, którzy będą wyłaniać członków Rady, a paragraf o lustracji tych ostatnich pojawił się dopiero po wystąpieniu IPN.
- Po naszej interwencji i dzięki panu posłowi Andrzejowi Czumie udało się ocalić zapis pozwalający Instytutowi zajmować się badaniem działalności służb innych państw totalitarnych (np. gestapo i Stasi, NKWD i KGB, StB i innych). Wszak one też prowadziły działania wobec Polaków. W ten sposób udało się też ocalić ramy działalności międzynarodowej IPN i wyeliminować niebezpieczeństwo, że prezesem IPN mógłby zostać np. były agent KGB - mówi "Rz" Janusz Kurtyka.
Na pytanie o zarzuty, że IPN jest zbrojnym ramieniem PiS, Kurtyka odpowiada: "To zwykła nieprawda i polityczny pretekst. Interpelowany o to na forum podkomisji pan poseł Rybicki z PO nie potrafił podać ani jednego przykładu. Jego zdaniem twierdzenie takie popierają sondaże... Ustawa jest promowana jako odpolitycznienie Instytutu. To kompletna bzdura. IPN jest na mocy ustawy niezależny, podlega parlamentowi RP, a nie koalicji czy opozycji".
Pełny zapis rozmowy z prezesem IPN publikuje dziś "Rzeczpospolita".
INTERIA.PL/PAP