Niewykorzystane eurodopłaty
Przez dwa lata Polska mogła wykorzystać ponad 8 miliardów euro z unijnych funduszy strukturalnych. Do kwietnia wydaliśmy zaledwie nieco ponad 11 proc. tej kwoty. Przyczyna leży w systemie przyznawania pieniędzy - jest zbyt sztywny, a przy tym nie chroni przed korupcją.
Takie wnioski wysnuli przedstawiciele organizacji pozarządowych, którzy przygotowali propozycje zmian w tym systemie. - System jest nadmiernie sztywny i przeregulowany, a z drugiej strony nie chroni przed nieprawidłowościami i korupcją - podkreśla prezes Transparency International (TI) w Polsce, Małgorzata Brennek.
Na lata 2004-2006 Polsce przyznano 8,2 mld euro z funduszy strukturalnych. Do kwietnia wykorzystaliśmy zaledwie 11,6 proc. Rozwiązaniem według pozarządowych organizacji byłoby stworzenie jednego ośrodka odpowiedzialnego za całość wykorzystywania funduszy unijnych.
Monitoringiem i kontrolą wykorzystywania funduszy miał się zająć SIMIK - jednak budowa tego systemu informatycznego się przedłuża.
Barierą jest także zbyt duża liczba programów operacyjnych oraz wyszczególnionych w nich działań, co powoduje, że trudno jest się zorientować skąd i na co można uzyskać pieniądze.
Każda - nawet najmniejsza - zmiana formularzy i dokumentów odbywa się poprzez wydanie rozporządzenia, co znacząco wydłuża okres oczekiwania na zmiany. Problemem jest także duża rotacja kadr w instytucjach zajmujących się dystrybucją funduszy strukturalnych, co powoduje, że dwa lata po rozpoczęciu korzystania z nich, Polska nadal nie ma doświadczonych kadr w tym zakresie.
Przedstawicielka Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych (PKPP) "Lewiatan" Marzena Chmielewska powiedziała, że system absorpcji jest oparty o założenie, aby wszystko było zgodne z procedurami, natomiast na drugi plan odsuwa się dobre pomysły.
- Środki unijne uzyskują te projekty, które są najsprawniejsze formalnie, a nie te które mają największą wartość merytoryczną. Osoby oceniające projekty wychodzą często z błędnego założenia, że jeśli ktoś nie poradził sobie z poprawnym złożeniem wniosku wraz z załącznikami, to nie poradzi sobie z realizacją projektu - dodała.
Dlatego też organizacje przygotowały rekomendacje zmian, które zostały już przekazane Komisji Europejskiej, a w piątek otrzymała je minister rozwoju regionalnego Grażyna Gęsicka.
Przewidują one m.in. wyznaczenie jednej instytucji odpowiedzialnej za całość funduszy strukturalnych, zmniejszenie liczby programów operacyjnych i decentralizację programu regionalnego, poprawę jakość kadr poprzez wyższe wynagrodzenia i szansę na rozwój zawodowy, a nawet przekazanie części kompetencji do specjalistycznych firm, wyłonionych w przetargach.
Jak zaznaczyła Chmielewska, rekomendacja przewiduje również odwrócenie kolejności oceny wniosków o dofinansowanie. Według niej, najpierw oceniany byłby projekt, a dopiero później podmiot ubiegający się o dofinansowanie składałby pełen wniosek.
Dodała, że należałby wprowadzić "zasadę 60 dni", co oznacza, iż tyle maksymalnie beneficjent powinien mieć na złożenie wniosku o dofinansowanie, tyle powinna trwać jego ocena oraz podpisanie umowy i tyle powinien wynosić czas oczekiwania na płatność.
INTERIA.PL/PAP