Nie tylko premier, czyli sportowa drużyna z Wiejskiej
Gdy myślimy o politykach-sportowcach, do głowy przychodzi nam zazwyczaj premier Donald Tusk uganiający się za piłką na boisku oraz sławni sportowcy, którzy trafili do parlamentu: senator Antoni Piechniczek (PO), były trener reprezentacji Polski, oraz posłowie Iwona Guzowska (PO), kick bokserka, i Roman Kosecki (PO), były reprezentant Polski w piłce nożnej.
Tymczasem w parlamencie mamy też trzykrotnego olimpijczyka w pływaniu i pięcioboju nowoczesnym, kilku byłych piłkarzy trzecioligowych klubów, byłego zapaśnika, utytułowaną windsurferkę i aktywnego brydżystę, który regularnie zajmuje wysokie pozycje w turniejach - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Problemy ze zdrowiem to najczęstsza przyczyna tego, że dobrze zapowiadający się zawodnicy zerwali ze sportem i postanowili zająć się polityką. Taką drogę przeszli byli taekwondziści, a obecnie posłowie PO Cezary Tomczyk i Damian Raczkowski. Ten drugi ma czarny pas i był jednym z najlepiej rokujących zawodników w Polsce. Ze sportu wyeliminowała go kontuzja kolana, której nabawił się, gdy znajomi namówili go na sparing w judo.
Kontuzja przerwała też karierę senatora PO Macieja Grubskiego, który w latach 80. był w składzie zapaśniczej kadry Polski. Przestał trenować, gdy uszkodził wyrostek jednego z kręgów. Ze sztukami walki całkowicie jednak nie zerwał. Jako senator tropił nieprawidłowości w Polskim Związku Karate.
Problemy z kolanem wyeliminowały też ze startów w zawodach posłankę PO Agnieszkę Pomaskę, która jako juniorka była mistrzynią Polski w windsurfingu i brązową medalistką mistrzostw świata w olimpijskiej żeglarskiej klasie Mistral. - Mieszkam w Trójmieście i gdy obserwuję trenujących deskarzy, łezka się w oku kręci - mówi z żalem Pomaska, która w czerwcu weszła do Sejmu w miejsce wybranego do europarlamentu Jarosława Wałęsy. - Teraz uprawiam windsurfing tylko rekreacyjnie. No i trenuję ministra Sławomira Nowaka, który ma duże ambicje i, trzeba mu przyznać, nieźle sobie radzi.
Jako jedni z nielicznych w parlamencie sportowe kariery zakończyli w sposób naturalny, a nie wywołany kontuzją: senator PO Andrzej Szewiński, były reprezentant Polski w siatkówce, i poseł PO Zbigniew Pacelt. To bodaj najbardziej utytułowany sportowiec pośród posłów. Jako pływak był trzydziestokrotnym rekordzistą Polski, sześciokrotnym mistrzem kraju i dwukrotnym olimpijczykiem. Choć początkowo polskie gazety wymieniały jego nazwisko obok Amerykanina Marka Spitza, karierę pływacką zakończył w wieku zaledwie 21 lat. Potem przez kilka lat trenował pięciobój nowoczesny (brał udział w igrzyskach w Montrealu), a następnie został trenerem i działaczem sportowym.
INTERIA.PL/PAP