Kobieta nie widziała córki przez trzy tygodnie, od zatrzymania na początku sierpnia. Przez pierwsze dni nie wiedziała nawet co się dzieje z dzieckiem. Zatrzymana na podstawie listu gończego wydanego przez władze białoruskie, wyszła jednak z aresztu, bo Białoruś zrezygnowała ze stawiania zarzutów. Wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski zapewnił, że pomoże zalegalizować pobyt rodziny w Polsce. O sprawie przebywającej od 11 lat w Polsce kobiety i jej córki napisała "Gazeta Wyborcza". Dziewczynka po zatrzymaniu matki, które miało miejsce 2 sierpnia, trafiła do rodzinnego pogotowia opiekuńczego, o czym nie poinformowano jej matki. Kobieta nie wiedziała, co dzieje się z chorą córką - pięcioletnia Julia nie ma nerki. Sąd rodzinny - pisała "GW" - nie uwzględnił prośby matki, by do wyjaśnienia sprawy przekazać ją pod opiekę ojca chrzestnego, Polaka. Maryna Tur została zatrzymana w związku z listem gończym wydanym na Białorusi. Kobieta razem z mężem, który ukrywa się w obawie przez aresztowaniem, jest oskarżona przez Białoruś o oszustwo.