Ludwik Dorn straci immunitet?
Do Sejmu trafiły dwa wnioski o uchylenie immunitetu marszałkowi Sejmu Ludwikowi Dornowi w związku z jego wypowiedziami na temat mec. Wojciecha Brochwicza - poinformował rzecznik marszałka Witold Lisicki.
.
Jak podkreślił Lisicki, wnioski mają związek z pozwem cywilnym, a także z prywatnym aktem oskarżenia w sprawie karnej. Dodał, że po zbadaniu wniosków przez służby Kancelarii Sejmu, marszałek postanowił o natychmiastowym skierowaniu ich do komisji regulaminowej i spraw poselskich, by nie zadziałała wobec nich zasada dyskontynuacji (prac Sejmu).
decydować będzie już nowy Sejm.
W sierpniu, gdy posłowie decydowali o wysłuchaniu stenogramów z zeznań Kaczmarka przed komisją ds. służb specjalnych, Dorn powiedział, że pamięta, jak przy pomocy komisji śledczej ds. PKN Orlen, podczas kampanii prezydenckiej 2005 r. "w sposób haniebny, obrzydliwy (...) załatwiono kandydaturę Włodzimierza Cimoszewicza".
- Pamiętam, że brał w tym udział pan Wojciech Brochwicz, obecny pełnomocnik prawny pana Janusza Kaczmarka - dodał Dorn. Marszałek przypomniał, że już w poprzednich kadencjach Sejmu nazywał Brochwicza "uosobieniem patologii służb specjalnych".
Chodzi o tzw. sprawę Anny Jaruckiej. W sierpniu 2005 r. Jarucka - była asystentka Cimoszewicza jako szefa MSZ w 2002 r. - przekazała komisji śledczej ds. PKN Orlen kserokopię rzekomego upoważnienia do zamiany oświadczenia majątkowego, jakie w 2002 r. miał jej wystawić Cimoszewicz.
Cimoszewicz, kandydat na prezydenta, w 2005 r. wycofał się z wyborów z powodu nagonki na jego osobę. Jarucka o sprawie rzekomej zmiany w oświadczeniu majątkowym Cimoszewicza rozmawiała właśnie z Brochwiczem, za którego pośrednictwem skontaktowała się z Konstantym Miodowiczem (PO).
Obecnie 47-letni Brochwicz prowadzi kancelarię adwokacką. Wcześniej był wiceszefem MSWiA w rządzie Jerzego Buzka (1997- 1999), a w pierwszej połowie lat 90. wiceszefem kontrwywiadu Urzędu Ochrony Państwa; wtedy uczestniczył w wyjeździe do Moskwy w sprawie moskiewskiej pożyczki dla PZPR, osobiście zatrzymywał też oficera WP - niemieckiego szpiega w Polsce. Był też ekspertem PO, członkiem Rady Programowej tej partii.
Prokuratura uznała, że rzekome upoważnienie dla Jaruckiej zostało sfałszowane. Według ustaleń prokuratury, motywem działania b. asystentki była chęć zemsty. Kobieta wielokrotnie zwracała się bowiem do szefa MSZ, a później marszałka Sejmu, o "załatwienie" dla niej i jej męża placówki dyplomatycznej we Włoszech. Cimoszewicz jednak odmówił.
Jarucka zapewniała, że nie działała na niczyje zlecenie i że nie było jej celem "obciążanie kogokolwiek ani branie udziału w kampanii prezydenckiej". Wywołała jednak zamieszanie na scenie politycznej w okresie wyborczym. We wrześniu 2005 r. Cimoszewicz zrezygnował z kandydowania na prezydenta. - Zmasowana akcja czarnej propagandy skierowana przeciwko mnie przyniosła zamierzony skutek - oświadczył wówczas Cimoszewicz.
INTERIA.PL/PAP