Leon Kieres: Prezesem IPN będę za trzy tygodnie
Powołany przez Sejm na prezesa Instytutu Pamięci Narodowej Leon Kieres spotkał się dzisiaj z prezydium kolegium Instytutu. Zaznaczył, że prezesem zostanie po zaakceptowaniu tego wyboru przez Senat, co nastąpi za trzy tygodnie.
- Dzisiejsze spotkanie wypełniła wstępna dyskusja nad koncepcją zorganizowania Instytutu Pamięci Narodowej. Proszę pamiętać, że prezesem zostanę z chwilą złożenia ślubowania, przedtem Senat - a to będzie za trzy tygodnie - musi wyrazić zgodę na wybór dokonany przez Sejm - powiedział po spotkaniu Kieres.
Poinformował, że chce uczynić priorytet z uruchomienia Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu: - Główna Komisja jest elementem struktury Instytutu; aby mogła zacząć działać, musi być zorganizowany cały IPN. Do tego potrzebny jest szef Komisji, muszą być wnioski w sprawie zatrudnienia prokuratorów, a to może się stać, kiedy będą służby finansowo-księgowe, prawnicy, zasady organizacji pracy, dziesięć oddziałów Instytutu tam gdzie są oddziały Sądu Apelacyjnego, gdzie również będą zatrudnieni prokuratorzy.
- Instytut ruszy, gdy złożę ślubowanie. Sądzę, że w lipcu uda się zacząć te sprawy rozwiązywać - powiedział. Kieres zaznaczył, że "udostępnienie teczek to m.in. problem przejęcia zasobów archiwalnych, wymaga spotkań z dysponentami tych zasobów i przygotowania kryteriów - czy wszyscy mają uzyskać dostęp jednocześnie, czy też dokumenty mają być udostępniane stopniowo grupom osób np. ze względu na wiek albo pełnioną teraz czy w przeszłości służbę publiczną". - Nie wiem, jakie będą te kryteria i zasady udostępniania teczek. To nie jest jednoosobowa decyzja prezesa, musi ją zatwierdzić kolegium - powiedział.
Wyborem Kieresa na szefa IPN zakończył się jeden z najdłuższych seriali politycznych w najnowszej historii Polski. Poszukiwanie właściwego człowieka trwało wiele miesięcy. W tym czasie doszło do kilku głośnych skandali. Pierwszy kandydat nie zyskał podczas sejmowego głosowania wymaganego poparcie trzech piątych głosów. Kolejny wycofał się, gdy wyszło na jaw, że kiedyś należał do PZPR. Następny zaś wycofał swoją kandydaturę na dzień przed głosowaniem, bo okazało się, że mimo pokonania wielu przeszkód jego kandydatura nie zyska poparcia w Sejmie. W ten sposób Instytut Pamięci Narodowej wciąż istnieje tylko na papierze. Bez szefa nie mógł bowiem rozpocząć działalności. W miejscu stało też wiele spraw dotyczących zbrodni stalinowskich i hitlerowskich. Poszkodowani Polacy nie mogli zaś zaglądać do swoich teczek, co ma im umożliwić właśnie IPN.
RMF/PAP