Kulczyk się boi
Jestem gotów stanąć przed komisją, ale w warunkach poszanowania prawa. Ja nie boję się prawa, boję się łamania prawa - mówi Jan Kulczyk, który odmówił dziś składania zeznań przed komisją ds. Orlenu.
Kulczyk podjął decyzję o odmowie składania zeznań po tym, jak posłowie wyłączyli z przesłuchania jego pełnomocnika, mec. Jana Widackiego. Ten ostatni być może sam zostanie wezwany przed komisję jako świadek.
Według Kulczyka, wyłączenie Widackiego jest bezprawne i narusza jego konstytucyjne prawo do posiadania obrońcy:
Na posiedzeniu komisji pojawiły się jednak wątpliwości, czy komisja wyłączyła z przesłuchania jedynie mec. Widackiego, czy odebrała Kulczykowi prawo do posiadania obrońcy w ogóle. Ostatecznie jednak posłowie dali Kulczykowi czas do 8 grudnia na wyznaczenie nowego pełnomocnika lub pełnomocników. Terminu kolejnego przesłuchania biznesmena jeszcze nie ustalono.
Pytany, czy powoła ponownie Widackiego na swego pełnomocnika, Kulczyk oświadczył, że rozważy to w najbliższych dniach "w gronie wybitnych prawników". Dodał, że decyzja komisji śledczej o wykluczeniu Widackiego była dla niego "ogromnym zaskoczeniem".
Mecenas Widacki - z pełnomocnika na... świadka
Wniosek o wyłączenie prof. Widackiego z przesłuchania złożyli posłowie Zbigniew Wassermann (PiS) i Konstanty Miodowicz (PO). Procedowanie nad wnioskiem zajęło komisji kilka godzin. W efekcie mec. Widacki nie tylko został pozbawiony pełnomocnictw, ale może też zostać wezwany przed komisję jako świadek. Wniosek o przesłuchanie Widackiego, który złożył poseł Wassermann, ma być głosowany jutro.
Według Wassermanna, Widacki jest związany z fundacją "Bezpieczna Służba", we władzach której był nieżyjący już gangster Jeremiasz Barański - "Baranina". Poseł PiS powiedział też, że istnieje prawdopodobieństwo, że za zgodą ówczesnego wiceministra, a dziś pełnomocnika Kulczyka, "zorganizowana przestępczość mogła korzystać z parasola ochronnego MSW". Wassermann podkreślił, że "nie są to konkretne zarzuty, tylko wątpliwości".
Zdaniem Widackiego, zarzuty podnoszone wobec niego są oszczercze i kłamliwe. Adwokat zapowiada wnioski do sądu przeciwko członkom komisji głoszącym te oszczerstwa. Nie chciał jednak powiedzieć, kogo konkretnie ma na myśli.
Widacki oświadczył też, że nie istnieje prawna możliwość wyłączenia pełnomocnika świadka z prac komisji śledczej. Komisja zwróciła się o opinię w tej sprawie do swoich ekspertów, jednak ich ocena była niejasna i de facto przerzucała decyzję na posłów śledczych. - Celujący z lojalności, niedostateczny z podstawowej znajomości prawa - ocenił postawę ekspertów Widacki.
Ostatecznie po wielu sporach proceduralnych i dyskusjach posłowie śledczy podjęli większością głosów decyzję o wyłączeniu Widackiego z przesłuchania.
Marszałek Sejmu Józef Oleksy uznał dzisiejsze wydarzenia w komisji za kompromitujące całą komisję. Zapowiedział, że będzie dążył do jak najszybszego przeprowadzenia w Sejmie debaty o pracach komisji i rozstrzygnięcia złożonych już wniosków o odwołanie jej niektórych członków.
Posłów śledczych skrytykował też Aleksander Kwaśniewski, który uznał, że część komisji zachowała się w sposób niezgodny z prawem. - W państwie prawa, jakim jest Polska, nikt nie może być pozbawiony możliwości skorzystania z pomocy prawnej. To jest bardzo niebezpieczna praktyka, którą ja potępiam - podkreślił prezydent.
Giertych nie da pretekstu
Jeszcze przed awanturą o mecenasa Widackiego byliśmy na dzisiejszym posiedzeniu komisji świadkami serii wniosków, oświadczeń i przepychanek słownych między posłami.
Jako pierwszy wystąpił Roman Giertych (LPR), który zadeklarował, że nie będzie zadawał pytań Kulczykowi, aby nie "dawać pretekstu do wyciągania tematów zastępczych, okazji do zwodzenia opinii publicznej na boczny tor i kierowania uwagi na sprawy nieistotne".
- Zamiast prawdy, po raz kolejny roztrząsa się to, co jadłem na początku września na Jasnej Górze, czy miałem czapkę oraz kary dla mnie za pracę na rzecz uzyskania dokumentów - podkreślił poseł LPR. Według poznańskiego biznesmena, podczas spotkania na Jasnej Górze we wrześniu poseł LPR chciał od niego dokumentów kompromitujących prezydenta. Giertych przyznaje, że spodziewał się dostać jakieś materiały, zaprzecza jednak, że chodziło mu o dokumenty kompromitujące prezydenta.
Andrzej Różański (SLD) chciał także, by Giertych oprócz tego, że nie będzie zadawał pytań, w ogóle nie uczestniczył w przesłuchaniu, ponieważ - jak argumentował - obecność posła LPR może podważyć wiarygodność zeznań Kulczyka w sprawie spotkania w klasztorze jasnogórskim. Komisja jednak odrzuciła ten wniosek.
Tymczasem Jan Kulczyk zapewnił dziś na konferencji prasowej, że ma dowody na swoją wersję spotkania z Romanem Giertychem na Jasnej Górze. Nie powiedział, czy jest to nagranie rozmowy. Oświadczył tylko, że wszystkie materiały przekaże prokuraturze.
"Żenujący" poseł Celiński
Z kolei Andrzej Celiński (SdPl) zwrócił się do komisji o udzielenie mu wotum zaufania. Celiński, który uważa, że "w ostatnich dniach stał się przedmiotem różnych ataków, pomówień i oskarżeń", od tego, czy uzyska wotum zaufania, uzależnia swój dalszy udział w pracach komisji. Szef komisji Józef Gruszka (PSL) zwrócił się o ekspertyzę prawną w tej sprawie i powiedział, że dopiero po zapoznaniu się z nią będzie można zająć się tą sprawą.
Celiński szczególnie uparcie bronił prawa Kulczyka do zeznawania w towarzystwie mecenasa Widackiego, co prowadziło do wielu spięć z innymi posłami śledczymi. Konstanty Miodowicz nazwał wręcz postawę Celińskiego "żenującą" i "prostacką".
Zaskakujący wniosek Wassermanna
Na samym początku dzisiejszego posiedzenia zaskoczył wszystkich Zbigniew Wassermann, który złożył wniosek o to, by przełożyć przesłuchanie Kulczyka na 8 grudnia. Uzasadniał to tym, że komisja dopiero wczoraj otrzymała protokoły zeznań z przesłuchania Kulczyka i jego współpracownika Marka Modeckiego i posłowie nie zdążyli się zapoznać z dokumentami. Posłuchaj relacji reporterki RMF Beaty Lubeckiej:
Kluczenie Kulczyka
Przed kilkoma dniami Jan Kulczyk wrócił z Londynu, gdzie przebywał w szpitalu. W piątek najbogatszy Polak zeznawał w prokuraturze w sprawie swojego wiedeńskiego spotkania z byłym radzieckim i rosyjskim szpiegiem, Władimirem Ałganowem.
Jak przyznał w rozmowie z radiem RMF Józef Gruszka, który zapoznał się ze protokołem zeznań biznesmena, Kulczyk kluczył podczas przesłuchania.
Z zeznań biznesmena wynika, że "w rozmowie z Ałganowem była mowa o łapówce i nie było" - przyznał Gruszka. - Była mowa, ale w zasadzie nie była nazwana łapówką. Czyli oświadczenie jasne w tej sprawie w prokuraturze nie zostało wykrystalizowane - mówi Gruszka.
INTERIA.PL/RMF/PAP