Rzecznicy sądów, z którymi rozmawiała PAP, wskazywali, że okres odbywania kary przez T. upływał w październiku 2021 r. Jednak we wtorek katowicki sąd na wniosek skazanego połączył mu wszystkie 14 wyroków skazujących w jeden i wymierzył łączną karę 15 lat pozbawienia wolności. Sąd wydał zarazem nakaz natychmiastowego zwolnienia T. Według informacji z dwóch niezależnych źródeł Janusz T. jeszcze we wtorek opuści areszt w Tarnowskich Górach. Po południu trwały jeszcze związane z tym procedury. Jeden z najgroźniejszych gangów w Polsce Janusz T. został aresztowany w styczniu 1999 r., wraz z kilkudziesięcioma członkami jego gangu. Ostatni wyrok skazujący prawomocnie "Krakowiaka" na 15 lat więzienia zapadł w kwietniu br. przed Sądem Apelacyjnym w Katowicach, w głównym procesie jego grupy. Część stawianych mu i 9 innym oskarżonym poważnych zarzutów będzie musiał jednak rozpoznać ponownie sąd I instancji. Sąd Apelacyjny rozpoznawał odwołania od orzeczenia sądu okręgowego z 2016 r., który wymierzył "Krakowiakowi" karę 25 lat więzienia. Sąd zarazem uchylił Januszowi T. areszt, w którym był od stycznia 1999 r. Sąd Apelacyjny nie miał wątpliwości, że grupa dowodzona przez "Krakowiaka" istniała i ma na koncie wiele przestępstw. W głównym procesie oskarżeni odpowiadali za kilkadziesiąt czynów, m.in. zabójstwa, rozboje, handel bronią i narkotykami. Pierwszy proces w tej sprawie ruszył w 2001 r. Wówczas na ławie oskarżonych zasiadało 36 osób, większość z nich została już wcześniej prawomocnie osądzona. Część poprzedniego wyroku, z 2008 r., dotyczącą najpoważniejszych czynów, już raz uchylił sąd apelacyjny, nakazując sądowi okręgowemu powtórzenie procesu. Zdaniem prokuratury kierowany przez "Krakowiaka" związek przestępczy należał do najgroźniejszych grup przestępczych w Polsce. Działał od 1991 do 1999 roku, głównie na południu kraju. Według śledczych i sądu gang miał ustaloną strukturę i hierarchię z niekwestionowanym przywódcą oraz z "organami" wyznaczonymi do poszczególnych zadań. Grupę udało się rozbić m.in. dzięki zeznaniom świadków koronnych. Ich wiarygodność podczas całego procesu kwestionowała obrona i sami oskarżeni.