Obniżenie składki rentowej płaconej przez pracowników i przedsiębiorstwa (czyli tzw. klina podatkowego) Zyta Gilowska zaproponowała kilka miesięcy temu. Liczyły na to przede wszystkim firmy, które miały nadzieję na zredukowanie kosztów pracy. Złożony w Sejmie projekt zakłada, że od lipca pracownicy płaciliby składkę niższą o 3 pkt proc. Dzięki temu, jak szacuje resort finansów, w kieszeni np. nauczyciela zostałoby średnio80zł miesięcznie, a pielęgniarek i pracowników służby zdrowia -od40 do76zł. Od Nowego Roku składka miała znów spaść - tym razem o 2 pkt proc. mniej mieliby płacić zarówno pracownicy, jak i przedsiębiorstwa. LPR i Samoobrona uważają jednak, że budżet powinien przede wszystkim wesprzeć emerytów, rencistów i rodziny, a nie rezygnować z wpływów od przedsiębiorstw - zaznacza "Rz". - Zgodzę się na cięcie składki w tym roku, bo dzięki temu pracownicy budżetówki będą więcej zarabiać - twierdzi wicepremier Roman Giertych. - Ale nie zgadzam się na przyszłoroczne obniżki, które pozbawią Fundusz Ubezpieczeń Społecznych około 12 miliardów złotych wpływów. Problem w tym, że zarówno tegoroczna, jak i przyszłoroczna obniżka składki zostały zapisane w jednej ustawie. Rezygnacja z cięcia w 2008 roku oznacza, że trzeba będzie przygotować przepisy na nowo. Nie ma szans, by rząd i Sejm zdążyły w najbliższych miesiącach. Sprzeciw wobec reformy składek wyraża też drugi koalicjant, Samoobrona. - Nie możemy podnosić płac kosztem demolowania budżetu FUS -mówi Rajmund Moric z Samoobrony, przewodniczący Komisji Polityki Społecznej.