Projekt zakłada ochronę małżeństwa jako "głębokiego i uzupełniającego się związku mężczyzny i kobiety"; mówi m.in. o misji małżeństwa do przekazywania życia, wyklucza stosowanie sterylizacji, aborcji, eksperymentów na ludzkim embrionie, interwencji "w dziedzictwo genetyczne osoby ludzkiej". Zapisy projektu oparto na podobnym dokumencie przyjętym 24 lata temu przez Watykan, miały być zaleceniami dla rodzin katolickich na całym świecie. Karta zakłada też powołanie Rzecznika Praw Rodziny oraz wzywa rząd do składa corocznie informacji o podjętych działaniach w zakresie polityki prorodzinnej. W Karcie zapisano m.in., że każdy człowiek "ma prawo do swobodnego wyboru drogi życiowej, a więc zawarcia związku małżeńskiego i założenia rodziny albo do pozostawania w stanie bezżennym". Jednocześnie projekt zakłada, że stosowne organy państwa polskiego winny "wspierać instytucjonalną wartość małżeństwa", a związki pozamałżeńskie "nie mogą być stawiane na równi z małżeństwami zawartymi w sposób właściwy". W Karcie stwierdzono także, że "życie ludzkie, od samego poczęcia, bezwzględnie winno być otoczone troską i szacunkiem", co wyklucza prawo do aborcji, która - według zapisów Karty - "jest pogwałceniem podstawowego prawa każdej istoty ludzkiej - prawa do życia". W końcowych przepisach projekt zakłada przeprowadzenie debaty i referendum na temat Karty i później, wprowadzenie stosownych zmian w konstytucji. O odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu wniosła posłanka SLD . Uznała ona, że projekt jest przejawem walki i o to, która z tych partii jest bardziej prorodzina. Dodała, że projekt w wielu miejscach jest niekonstytucyjny i mija się z polskim prawem. Jaruga podkreśliła, że dokument Kościoła katolickiego nie może być bazą dla aktu prawnego w Polsce. Za jedną z największych wad projektu uznała to, że w Karcie prawa człowieka przysługują rodzinie, a nie jednostce; tymczasem konstytucja wyraźnie wskazuje, że jest odwrotnie. (SLD) wskazywała, że Karta Praw Polskich Rodzin jest w pełni uzasadniona jako dokument kościelny. Nie może być jednak uznany za polskie prawo, bo w Polsce żyją nie tylko katolicy. Henryk Gołębiewski (SLD) zarzucił LPR, że projekt jest w 95 proc. kalką dokumentu Stolicy Apostolskiej i zaznaczył, że nie jest pewien, czy - z tego powodu - można go wprowadzić do polskiego prawa. Zarówno Gołębiewski, jak i przewodnicząca komisji (Koło Poselskie Ruch Ludowo-Chrześcijański) chcieli skierować projekt do biura analiz sejmowych. Sobecka miała także nadzieję, że posłowie powołają podkomisję, która szczegółowo zajmie się projektem. Ponieważ projekt został odrzucony, posłowie nie głosowali już kwestii powołania podkomisji. Zdaniem Elżbiety Radziszewskiej (PO) projekt LPR obraża państwo polskie i traktuje Polaków, jakby "żyli w buszu". Przypomniała, że dokument Watykanu skierowany był do krajów, w których nie przestrzega się praw i wolności człowieka, gdzie nie szanuje się kobiet i dzieci. Zarzuciła też , że sam nie traktuje tego projektu poważnie, bo nie przedstawił do niego projektów żadnych ustaw. Projektu bronił wnioskodawca (LPR). Przyznał on, że projekt jest wzorowany na dokumencie watykańskim i że jest do tego odniesienie w jego preambule. Zaznaczył, że celem projektu jest ochrona polskich rodzin; zagwarantowanie jej niezbędnych praw potrzebnych do prawidłowego rozwoju. Mańka zarzucił opozycji, że krytykuje ten projekt ze względu na niechęć do Ligi, a nie kieruje się zdrowym rozsądkiem.