Kaczyński na tropie układu
Widmo krąży nad Polską, widmo wszechwładnego "układu", który od 17 lat paraliżuje i wyzyskuje kraj tłumiąc rozwój i demokrację - tak wygląda historia III RP według prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Według tej wizji najnowszych dziejów Polski, sytuacja w kraju nie wygląda dobrze. Przez ostatnie 17 lat kraj, ze szkodą dla obywateli, stoczył się w otchłań korupcji i niejasnych interesów, trudno też mówić o gospodarce wolnorynkowej. Nie ma wolnych mediów, a i samej demokracji nie można uznać za wzorcową. A jedynym rządem niezwiązanym z "układem" był rząd Jana Olszewskiego, szybko zresztą obalony przez wrogie Polsce siły.
W szponach "układu"
- Państwo nasze jest spatologizowane i bardzo głęboko uwikłane w różnego rodzaju niedobre powiązania, niedobre układy. Tak bardzo, że przestaje w istocie być instrumentem narodu, w istocie jest instrumentem różnych i na różne sposoby uprzywilejowanych grup - grzmi najważniejszy obecnie polityk w Polsce.
I właśnie owe uprzywilejowane grupy są, według prezesa PiS, rdzeniem "układu" toczącego Polskę. "Układu", który jest dla PiS głównym wrogiem i który partia zamierza ostatecznie odsłonić przed opinią publiczną i zniszczyć. O jakie konkretne grupy i osoby chodzi Kaczyńskiemu?
Poza Aleksandrem Kwaśniewskim i Leszkiem Millerem oraz ich najbliższymi współpracownikami nie wymienia się konkretnych nazwisk. Politycy PiS używają bardziej zawoalowanych, a przez to także bardziej pojemnych, form na określenie "układu". Jarosław Kaczyński mówił w Sejmie o "łże-elitach III RP". W czasie kampanii wyborczej PiS wspominał z kolei o partnerach od karcianego stolika, który trzeba wywrócić - chodziło o dawne i obecne służby specjalne, polityków lewicy, elity biznesowe i podporządkowane im media.
"Układu" bronią służby...
Najgroźniejszym elementem "układu" są według PiS nadal nierozliczone i niezweryfikowane służby specjalne, które zawładnęły najbardziej lukratywnymi sektorami gospodarki. Tu "układ" rządzi niepodzielnie.
- Widać wyraźnie, że mechanizmy, które tam obowiązują, z rynkiem mają niewiele wspólnego. A jeśli ktoś ma wiedzę nieco większą, ale wcale nie tak trudną do zdobycia, to widzi także coś innego. Widzi, że tam triumfuje układ, związany z dawnymi albo obecnymi służbami specjalnymi. I to jest specyficzny rys naszej rzeczywistości, naszego życia publicznego w ciągu tych 17 lat - tłumaczy Jarosław Kaczyński.
Prezesowi Kaczyńskiemu wtóruje w rozmowie z INTERIA.PL minister koordynator służb specjalnych Zbigniew Wassermann. - Służby głęboko patologizują życie gospodarcze. Ustawiają przetargi. Wystarczy wymienić aferę bakszyszową, handel bronią z terrorystami, z gangsterami, afery paliwowe - wymienia minister, przytaczając jednocześnie argumenty za rozwiązaniem domniemanego siedliska zła, czyli Wojskowych Służb Informacyjnych. - Tam jest bardzo wiele rzeczy do wyjaśnienia, które godzą w bezpieczeństwo państwa, w patologię władzy i instytucji, które tę władzę wspierały - uważa Wassermann.
... i media
- My jesteśmy przeciwko układowi, a wszystkie gazety jakoś tam jednak w tym układzie musiały uczestniczyć. Ja mówię o tych największych, bo jest wiele gazet mniejszych, które w tym nie uczestniczyły - mówił w czasie kampanii wyborczej prezes PiS. Po wyborach opinia Jarosława Kaczyńskiego o mediach tylko się pogorszyła. Według niego nie ma w Polsce wolnych mediów - są na usługach "układu", o ile nawet nie są jego częścią.
Według Kaczyńskiego polscy dziennikarze działają w interesie swoich właścicieli lub mocodawców politycznych, o czym świadczą - jak to określił prezes PiS - "wściekłe ataki" mediów na tych przedstawicieli rządu Kazimierza Marcinkiewicza, którzy rozpoczęli walkę z "układem".
Od tego czasu między PiS a mediami trwa "zimna wojna", mnożą się incydenty, ostre wymiany słów, wzajemne złośliwości. Wystarczy przypomnieć awanturę o Jarosława K., czyli szefa PiS jako świadka w sprawie afery FOZZ. Kaczyński nie zgodził się wtedy na ujawnianie swojego wizerunku, a gdy wychodził z sądu dziennikarz jednej ze stacji radiowych postanowił jeszcze raz zapytać prezesa o zgodę na podanie jego nazwiska. Kaczyński odpowiedział mu wtedy: - To jest obrona pewnego układu. Ja wiem, jaką opcję pan reprezentuje.
Politycy opozycji mają wyrobioną opinię na temat stosunku PiS do mediów. - Jarosław Kaczyński zaczyna być podobny do Aleksandra Łukaszenki, dlatego że Łukaszenka pod takim samym hasłem, pod takim sztandarem jak Jarosław Kaczyński rozpoczynał ograniczanie demokracji - mówi szef SLD Wojciech Olejniczak.
Podobnego zdania jest szef klubu parlamentarnego PO, Grzegorz Schetyna. - Atakując media, PiS próbuje na nie wywrzeć wpływ, nastraszyć. Zamiast szukać odpowiedzi na stawiane przez dziennikarzy pytania stara się podważyć społeczne zaufanie do ludzi mediów, insynuując kolejnym dziennikarzom "przynależność do układu wrogiemu Polsce i jej interesom" - ocenia Schetyna.
Prezesa Kaczyńskiego wspierają PiS-owscy specjaliści od mediów z Jackiem Kurskim na czele. - Mam wrażenie, że ci, którzy boją się przemian i oczyszczenia życia publicznego proponowanego przez PiS, niekiedy używają mediów do obrony własnej, zagrożonej pozycji. Mam nadzieję, że tym razem im się nie uda i rzeczywiście będziemy mieli w Polsce wolne i nieskrępowane media - powiedział Kurski INTERIA.PL.
"Układ" i "układziki"
Nie tylko PiS mówi o "układzie", jednak tylko w wypowiedziach polityków tej partii jest to pojęcie tak rozciągliwe. Dla Bronisława Komorowskiego z PO sprawa jest bardziej prosta. - Nie wiem, kogo ma na myśli PiS, mówiąc o układzie. My mamy na myśli lewicę - oświadczył w rozmowie z INTERIA.PL.
Śledząc wystąpienia głównych polityków PiS w ostatnich miesiącach, można zauważyć, że do "układu" zaliczone zostały także elity prawnicze i akademickie, czy prorynkowi ekonomiści. Na tę listę trafiają po prostu po kolei ci wszyscy, którzy nie zgadzają się z pomysłami PiS.
- Kto będzie głosował przeciw w oczywisty sposób będzie się przyznawał do tego, że nie zależy mu na pokazaniu prawdy, czyli w jakiś sposób jest uwikłany w ten układ, który w Polsce istnieje - mówił Jarosław Kaczyński zapowiadając przedstawienie w Sejmie projektu "ustawy konstytucyjnej" umożliwiającej powołanie Komisji Prawdy i Sprawiedliwości.
- Wrogiem Kaczyńskiego jest już każdy, kto nie jest ślepo posłuszny. Ale groźne brzmienie i pohukiwanie kryją w rzeczywistości narastającą bezradność - komentuje lider PO Donald Tusk.
"Układ" staje się powoli coraz bardziej pojemnym słowem - wytrychem. Różne są tylko jego definicje. Premier Marcinkiewicz wyróżnia kilka "układów", a nawet je stopniuje. - Jeśli mówimy o układach, które w Polsce funkcjonują i mają wpływ nie tylko na media - to są układy, to nie jest jeden układ. To są różne układy i układziki - twierdzi premier.
Naświetlenie afer ostatnich 17 lat, wyjaśnienie źródeł wielkich fortun czy niejasnych interesów na styku polityki i służb specjalnych z całą pewnością należy się opinii publicznej. Oby tylko tajemniczy "układ" nie stał się pretekstem do przekreślania osiągnięć polskiej demokracji czy cenzurowania mediów.
Paweł Amarowicz