IPN zbada teczki gen. Ścibora-Rylskiego
Instytut Pamięci Narodowej zbada teczki gen. Zbigniewa Ścibora-Rylskiego, informuje "Rzeczpospolita", która już je widziała.
Uważasz, że IPN powinien zajmować się sprawą domniemanej współpracy Ścibora-Rylskiego z UB?
Zaledwie kilka dni po tym, gdy podczas obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego gen. Zbigniew Ścibor-Rylski ostro zareagował na buczący na Powązkach tłum, ktoś wrzucił do Internetu i rozesłał w e-mailach mającą go skompromitować informację. Nieznany dotąd szerzej fragment publikacji IPN ujawniał, że generał, żołnierz AK ps. Motyl, prezes Związku Powstańców Warszawskich, był tajnym współpracownikiem bezpieki. Od 1947 do 1964 r. współpracował z nią jako TW "Zdzisławski".
Jak przypomina "Rzeczpospolita" o przeszłości szefa Związku Powstańców pierwszy poinformował historyk rzeszowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, biograf Krzysztof A. Tochman w publikacji z 2011 r. "Wspomnienia cichociemnego" Marka Lachowicza.
Generał: Współpracowałem, by wyciągnąć informacje z drugiej strony
Notatka o Ściborze-Rylskim znalazła się tam zaledwie w przypisach. Fragment biogramu powstańca w publikacji IPN brzmiał: "W 1947 r. zarejestrowany przez Wydział I WUBP Poznań jako TW 'Zdzisławski'. Wykorzystywany do 1964 r., kiedy to wyprowadził się z Poznania do Warszawy. Równocześnie, przynajmniej od 1956 r., współpracował z Departamentem I i Departamentem II MSW. Wg zachowanych dokumentów inwigilował swoją żonę i byłą teściową żony, rozpracowywał Międzynarodowe Targi Poznańskie i środowiska polonijne w USA".
Generał nie wypiera się, że był TW. Jak stwierdził w jednej z nieoficjalnych rozmów z "Rzeczpospolitą", w połowie sierpnia, współpracował głównie po to, by wyciągać informacje z drugiej strony. Przekonywał, że udało mu się w ten sposób ostrzec przed aresztowaniami kilku kolegów z AK. M.in. agenta brytyjskiego wywiadu Andrew Kennedy'ego ps. Andrzej Kowerski.
Bycie "wtyczką w bezpiece" miał mu zasugerować jego powstańczy dowódca "Radosław".
Zarzuty, że inwigilował żonę i teściową, uznaje za niedorzeczne
Zarzuty, że inwigilował żonę i teściową, uznaje za niedorzeczne. Zapewniał, że Zofia Rylska wiedziała o jego kontaktach z bezpieką. Tylko ona.
Wczoraj generał uznał jednak, że nie powinien komentować całej sytuacji do czasu, aż IPN przeanalizuje dokumenty w jego sprawie. "Wtedy przedstawię własne oświadczenie na temat tych zarzutów" - mówi nam generał.
"Rz" sprawdziła, jakie materiały znajdują się w jego teczce w IPN. Nie ma tam ani deklaracji o współpracy podpisanej przez Ścibora-Rylskiego, ani jakiejkolwiek notatki poświadczonej jego podpisem lub pseudonimem. Są za to notatki służbowe sporządzane przez kilku oficerów bezpieki po rozmowach ze "Zdzisławskim".
Wiceszef Biura Edukacji Publicznej IPN Władysław Bułhak zapowiada przeanalizowanie wszelkich dostępnych Instytutowi dokumentów. "Daleki jestem od ocen badawczych, choć z materiału, który przejrzałem, wynika niezbicie, że generał współpracował" - mówi "Rzeczpospolitej".
Jak dodaje, w aktach nie ma deklaracji o współpracy, podpisywanych meldunków ani danych świadczących o tym, że oficer mógł brać pieniądze za informacje. "Na oceny jednak zdecydowanie za wcześnie. Więcej być może da się powiedzieć we wrześniu" - zastrzega.
Teraz wszystkie dokumenty dotyczące Ścibora ma przeanalizować IPN. Jesienią dowiemy się, jak zinterpretuje kontakty bohatera Powstania Warszawskiego z bezpieką.
Cały artykuł oraz opinie na ten temat - w dzisiejszej "Rzeczpospolitej".
INTERIA.PL/Rzeczpospolita