Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Grobelny: z milionera bezdomny

Lech Grobelny, twórca Bezpiecznej Kasy Oszczędności, rozpoczął dzisiaj walkę o odszkodowanie za niesłuszne aresztowanie.

/INTERIA.PL

Proces Grobelnego, uniewinnionego po 15 latach śledztwa, rozpoczął się dzisiaj rano przed warszawskim sądem. Wyrok poznamy 10 października.

Grobelny chciałby wywalczyć ogromne pieniądze (prawie 16 mln zł) od skarbu państwa. Ale choć po pięcioletnim procesie został kilka lat temu uniewinniony, tysiące ludzi w Polsce nadal czuje się poszkodowanych właśnie przez niego i twierdzi, że ich oszukał.

Tak zwana afera Grobelnego zyskała miano jednej z najgłośniejszych w III RP. Grobelny był ścigany po całym świecie. Złapany w Niemczech, pięć lat czekał w więzieniu na wyrok. To twórca Bezpiecznej Kasy Oszczędności był jednym z tych, o których Lech Wałęsa mówił przed laty, że będą puszczeni w skarpetkach.

Przypomnijmy, że aż ok. 11 tysięcy ludzi swój majątek powierzyło właśnie Bezpiecznej Kasie. W 1989 roku tysiące Polaków drzwiami i oknami pchało się do niej, aby zarobić na bardzo atrakcyjnych odsetkach. Odzyskali tylko 15 procent swoich pieniędzy. Razem, jak się szacuje, stracili ponad 2,8 mln dolarów.

Każda kwota mnie zadowoli

W wystąpieniu końcowym przed Sądem Okręgowym w Warszawie Grobelny oświadczył, że uzyskane odszkodowanie przekaże m.in. na zaspokojenie roszczeń klientów założonej przez niego Bezpiecznej Kasy Oszczędności. W rozmowie z dziennikarzami przyznał, że nie jest pewny wygrania żądanej sumy. - Każda kwota mnie zadowoli, ale nie przy każdej będę w stanie wywiązać się z roszczeń klientów BKO - oświadczył.

Prokurator Krystyna Nogal-Załuska wnosiła, by sąd oddalił żądanie Grobelnego. Podkreśliła, że zgodnie z prawem odszkodowanie przysługuje wtedy, gdy czyjeś aresztowanie było niewątpliwie niesłuszne, a taka sytuacja nie występuje w tej sprawie, gdyż Grobelny ukrywał się przed organami ścigania.

Grobelny oświadczył, że jego sprawa została w 1990 r. sztucznie wywołana jako "pomocna ówczesnej władzy, bo za krach mieli odpowiadać Bagsik i Grobelny, a nie prezydent i kolejne rządy". Dodał, że nie jest w stanie powiedzieć, kto sprowokował całą sprawę.

"Gdzie moje mercedesy?"

Lech Grobelny jest dziś bezdomny, a konkretnie - nie ma nawet adresu zameldowania. ,,Gdzie jest moich 12 mercedesów, mieszkanie, willa? Straciłem ok. 3 miliony dolarów" - mówił rozgoryczony w jednym z wywiadów. Dlatego od skarbu państwa żąda niemal 16 mln zł. Były milioner ma do tego prawo - potwierdził Maciej Kujawski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie, skoro trwające 15 lat śledztwo przeciwko niemu jest prawomocnie umorzone (stało się tak, gdy sąd apelacyjny zakwestionował wyrok sądu I instancji, w którym Grobelnego skazano). O tym jednak, czy i w jakiej wysokości zostanie wypłacona rekompensata, zdecyduje sąd.

Grobelny, który mieszka teraz z rodziną na zapleczu pawilonu handlowego na warszawskim Bródnie, z zawodu fotograf, fortuny dorobił się już pod koniec lat 70., handlując obrazkami z wizerunkiem Jana Pawła II. W 1989 roku był już właścicielem studiów fotograficznych, sieci kantorów, firmy Dorchem oraz Bezpiecznej Kasy Oszczędności, parabanku oferującego znacznie wyższe oprocentowanie lokat niż PKO. Dlatego swoje oszczędności (2 -26 miliardów starych złotych) powierzyło mu tyle osób. W lipcu 1990 r. gruchnęła jednak wieść, że właściciel BKO uciekł z kraju z tymi pieniędzmi. Ludzie, którzy mu zaufali, szturmowali kasy, aby wycofać swoje pieniądze. Za późno.

Grobelny nadal twierdzi jednak, że nie ukradł ani złotówki, a w momencie wybuchu afery jego firma była wypłacalna w 70-80 proc. - Pozostawiony pod opieką moich pracowników majątek i pieniądze zostały rozkradzione - powiedział "Rzeczpospolitej".

Klęska wymiaru sprawiedliwości?

Lech Grobelny zamierza walczyć o odszkodowanie nie tylko w kraju, ale i przed Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. - W demokratycznym kraju każdy ma prawo do rzetelnego procesu. Państwo nie ma szans ze mną - twierdzi. Pieniędzy zażąda za bezzasadne aresztowanie przez sąd i utracone mienie, które powinna - jak twierdzi - zabezpieczyć prokuratura.

- Do dziś nie zrobiono nawet remanentu mojego majątku - powtarza. I dodaje: - Przez 9 miesięcy, do czasu przejęcia majątku przez syndyka, firma funkcjonowała bez zarządu. Ludzie mieli dostęp do kas, pieniędzy, środków trwałych. Majątek się rozpłynął. Wiele dokumentów księgowych, kwitów magazynowych po prostu poginęło.

Jego dawni "wierzyciele" tym słowom jednak nie wierzą. Ci, którzy przed laty powierzyli mu swe oszczędności, są też oburzeni, że może dostać dziś wielkie pieniądze od skarbu państwa. To pieniądze nas wszystkich, a więc także ofiar Bezpiecznej Kasy - podkreślają. I twierdzą, że w ten sposób stracą z jego powodu po raz kolejny.

INTERIA.PL

Zobacz także