W wywiadzie udzielonym gazecie, Gowin wyjaśnia dlaczego nie chciał zostać wiceprzewodniczącym klubu parlamentarnego PO. Powodem jest m.in. powierzenie mu obowiązków kierowania zespołem, który przygotuje kodeks etyczny Klubu PO. W tym kontekście pada pytanie "Rzeczpospolitej", czy Gowin "nie boi się, że będzie w klubie takim antykorupcyjnym kwiatkiem do kożucha jak Julia Pitera w rządzie". - Nie - zaprzecza poseł. - Pani minister przygotowuje rozwiązania prawne, ja etyczne. Ona traktuje styk polityki i biznesu jako z natury podejrzany, ja nie wyobrażam sobie sensownego uprawiania polityki bez stałej współpracy z przedsiębiorcami. - W pewnym więc sensie będę anty-Piterą. Bo z jednej strony trzeba wyeliminować rozmowy na cmentarzu, ale z drugiej zdjąć odium podejrzeń z właściwie unormowanych konsultacji z przedsiębiorcami, których uważam za najcenniejszą część społeczeństwa. Zamierzam do prac zaprosić piątkę posłów i dwójkę senatorów. Chcę się też zwrócić do polityków, którzy nie uczestniczą już w życiu politycznym, ale dali się zapamiętać jako autorytety moralne. To takie osoby jak Tadeusz Mazowiecki czy Wiesław Chrzanowski - zapowiada Gowin.