Gdzie się schował prezydent?
Coraz częściej pojawiają się głosy, że Lech Kaczyński nie ma wiele do roboty. Głowa państwa prawie zniknęła z życia publicznego.
Rozkład tygodnia nie wygląda imponująco, pisze "Super Express". W minionym tygodniu Lech Kaczyński tylko w środę opuścił pałac, aby złożyć wieniec pod pomnikiem Bohaterów Getta. Potem wrócił na Krakowskie Przedmieście, by napisać list do Benedykta XVI. I to wbrew pozorom proste zajęcie mogło pochłonąć sporo czasu, bo jego znajomość angielskiego nie jest biegła. Włoskim prezydent też nie włada. A późnym popołudniem udzielił wywiadu dziennikarzom jednej z gazet. Wtorek też nie należał do najpracowitszych, bowiem prezydent Kaczyński spotkał się jedynie z gubernatorem stanu Alaska. W czwartek przyjął w pałacu ambasadora Socjalistycznej Republiki Wietnamu.
Prezydenta popiera zaledwie 43 proc. Polaków. Tak niskiego wyniku Aleksander Kwaśniewski nie zanotował ani razu. Jeszcze w listopadzie 2005 r. zaufanie do Lecha Kaczyńskiego deklarowało 66 proc. Według politologów poparcie spada, bo głowa państwa zniknęła z życia publicznego.
Jedno trzeba przyznać, że prezydent wywiązał się z wyborczej obietnicy. Styl jego prezydentury miał się różnić od stylu poprzednika - i się różni. Kwaśniewski nie występował w telewizji, radiu czy prasie tylko wtedy, kiedy był chory albo na urlopie.
Pałac Prezydencki, urządzony jeszcze przez żonę jego poprzednika, zdecydowanie przypadł Lechowi Kaczyńskiemu do gustu. Jak zdradzili "Super Expressowi" bywalcy, w pałacowym wystroju nic się nie zmieniło. W Pałacu Namiestnikowskim prezydent może iść na spacer do starej oranżerii, którą przed rokiem wyremontował jego poprzednik. Jeśli jest molem książkowym, do dyspozycji ma dwie bardzo dobrze zaopatrzone biblioteki. Może też wypoczywać w apartamencie wyposażonym w system łączności. Po wysiłku intelektualnym może zadbać o ciało w siłowni albo pograć w ping-ponga. Stół i sprzęt kupił jeszcze prezydent Lech Wałęsa. Później Lech Kaczyński może udać się do sauny. Jeśli zapragnąłby kąpieli z bąbelkami, może wskoczyć do słynnej już beżowej wanny, zdobionej dziwnymi ornamentami w kształcie figurek na rogach, również kupionej przez Lecha Wałęsę. Wanna nieco antyczna, bo ma już 13 lat, ale bąbelki wciąż rześkie! Obsługa ponoć elektroniczna.