"Dotąd milczeliśmy, bo w kampanii dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają" - mówi wiceszef warszawskiego SLD Jerzy Budzyn. Budzyn oświadcza: "Poszukujemy pieniędzy ze sprzedaży Rozbrat. I przestrzegam: nie spoczniemy". Pieniądze z wartej 35 mln zł transakcji miały znacząco zasilić kampanijne konta. Dużo obiecywały sobie stołeczne struktury, gdzie kampania była najdroższa. Dostali 40 tys. zł. Rzecznik SLD i bliski współpracownik Napieralskiego Tomasz Kalita mówi, że na wybory wydano "tylko trochę". Dopiero pytany przez "GW" skarbnik partii precyzuje, że poszło 12 mln zł. Warszawscy działacze, o których się mówi, że są mocno powiązani z Włodzimierzem Czarzastym, żądają, by do połowy grudnia sztab wyborczy Napieralskiego rozliczył się z wydatków. Więcej w "Gazecie Wyborczej".