"Gazeta Polska Codziennie": Moskiewskie szkolenia szefa biegłych od trotylu
"Biegli nie wykryli śladów materiałów wybuchowych na przedmiotach i ubraniach należących do ofiar katastrofy smoleńskiej - ocenił Wojskowy Instytut Chemii i Radiometrii. Jak ustaliła "Gazeta Polska", kierujący placówką Roman Jóźwik to m.in. doktorant Akademii Wojskowej w Moskwie, oficer zawodowy, nagradzany przez PZPR medalami za zasługi".
Jak przypomina "Gazeta Polska Codziennie", Wojskowy Instytut Chemii i Radiometrii (WIChiR) wydał pierwszą i do tej pory najważniejszą, bo kompletną opinię dotyczącą braku obecności materiałów wybuchowych na przedmiotach i ubraniach należących do ofiar katastrofy smoleńskiej.
Jak ujawnia "Gazeta Polska", stojący na czele Instytutu Roman Jóźwik w okresie PRL‑u był częstym gościem w Moskwie. "Jego pobyty opłacane były przez MON. W 1976 r. Sztab Generalny skierował Jóźwika do Związku Sowieckiego na trzyletnie, gruntowne przeszkolenie. Do Polski wrócił z dyplomem doktoranckich studiów Akademii Wojskowej w Moskwie. Wcześniej, pod koniec lat 60., mimo że młody porucznik dopiero od czterech lat odbywał służbę wojskową, Oddział Wojskowych Spraw Zagranicznych Sztabu Generalnego Ludowego Wojska Polskiego wysłał go z misją wojskową na Węgry, do Rumunii i Moskwy. Z dokumentów, do których dotarła "Gazeta Polska" wynika także, że Roman Jóźwik pełnił w PZPR funkcję kierownika grupy partyjnej. Doceniany przez władze PRL‑u może się poszczycić m.in. złotym i srebrnym Krzyżem Zasługi oraz licznymi medalami resortowymi" - czytamy w "Gazecie Polskiej Codziennie".
Opinia WIChiR została załączona do raportu Jerzego Millera i to właśnie na nią powołuje się dr Maciej Lasek, zapewniając, że w Tu-154M nie doszło do wybuchu. Opinia wydana przez biegłych z Wojskowego Instytutu Chemii i Radiometrii pokrywa się z ustaleniami Rosjan, którzy w ekspertyzie z 12 kwietnia 2010 r. wykluczyli obecność materiałów wybuchowych na wraku Tu-154M.
INTERIA.PL/Gazeta Polska Codziennie