"W opinii RPO należy rozważyć wprowadzenie środka prawnego, dostępnego osobom wymienionym w raporcie, który pozwoliłby na kwestionowanie ustaleń Komisji Weryfikacyjnej" - napisał Janusz Kochanowski w piśmie do ministra obrony Aleksandra Szczygły, do którego dotarł "Newsweek". Rezultaty prac tej instytucji, podobnie jak sam raport, miałyby być publikowane w "Monitorze Polskim". - Nie ma dziś instancji, do której mogłyby się odwołać osoby pomówione w raporcie Antoniego Macierewicza. Stąd pomysł powołania takiego ciała - tłumaczy Stanisław Wileński, rzecznik prasowy RPO. Nie chce jednak rozmawiać o szczegółach, dopóki jego szef nie otrzyma odpowiedzi od ministra obrony. Według ekspertów w skład takiego ciała powinny wchodzić osoby wyznaczone przez szefa MON i RPO: prawnicy, historycy, oficerowie wywiadu i kontrwywiadu. - Możliwych jest kilka rozwiązań proceduralnych, ale najpierw zgodę musi wyrazić minister - zastrzega Wileński. Resort od ponad miesiąca zwleka z podjęciem decyzji. - Odpowiedź ministra trafi na biurko rzecznika w ciągu kilku dni - zapewnia Jarosław Rybak, rzecznik prasowy MON. Pomysł RPO chwalą prawnicy i politycy. Osoby niesłusznie wymienione w raporcie o likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych mogą wystąpić jedynie na drogę prawną, a ta jest długotrwała. - Powołanie instytucji odwoławczej rozwiązałoby ten problem - ocenia mec. Marek Małecki, który reprezentuje w sądach osoby pomówione w raporcie. Podobnego zdania jest Paweł Graś (PO), przewodniczący sejmowej komisji ds. służb specjalnych. - Obawiam się jednak, że próba powołania takiej instytucji pod rządami PiS spali na panewce. Jarosław Kaczyński nie zgodzi się na istnienie niezależnej instytucji, która będzie rozliczać działania Macierewicza - uważa Graś.