Fioletowa rewolucja
Przeciw ekonomicznej dyskryminacji kobiet oraz homofobii i agresji w stosunku do mniejszości seksualnych demonstrować będą uczestniczki tegorocznej Manify zorganizowanej dzisiaj z okazji Dnia Kobiet.
Przemarsz demonstracji odbędzie się ulicami Warszawy. Manifa 2005 odbędzie się pod hasłem: "Jesteśmy silne, razem silniejsze".
- Wystarczająco długo kobiety pozwalały na to, żeby je dzielić; najwyższa pora, żeby przestać osłabiać protest przeciwko wszelkiej dyskryminacji tym podziałem. Stąd takie hasło - powiedziała w czwartek na konferencji prasowej Katarzyna Bratkowska z nieformalnej grupy Porozumienie Kobiet 8 Marca, organizatora Manify.
- Zaczęło się od 200 osób w 2000 roku, a w zeszłym było już nas trzy tysiące. Jak na polskie warunki i stałą antyfeministyczną propagandę to niebywały sukces - oceniła.
Wiodącym tematem ubiegłorocznej Manify pod hasłem "Dziewczyny, potrzebne są czyny" była cenzura zarówno w życiu społecznym jak i artystycznym.
I pielęgniarki, i samotne matki
Na tegoroczną Manifę zaproszono kobiety z różnych grup zawodowych i społecznych, które czują się dyskryminowane, m.in. pracownice super- i hipermarketów, działaczki związkowe, pielęgniarki i samotne matki. Te dwie ostatnie grupy przyjęły zaproszenie.
- Pielęgniarki teraz nie walczą de facto o podnoszenie płac, a o podwyższenie prestiżu zawodu - przekonywała Monika Tomaszewska, pielęgniarka zaproszona na konferencję.
Szklany sufit, lepka podłoga
Kobiety nadal zarabiają o 10 - 30 proc. mniej niż mężczyźni na tym samym stanowisku, natomiast zawody sfeminizowane, jak nauczycielki czy pielęgniarki, są z reguły nisko płatne; poza tym, choć kobiety są lepiej wykształcone, stanowią prawie 60 proc. ogółu bezrobotnych - wyliczała Ewa Majewska z Porozumienia Kobiet 8 Marca. Mówiła też, że powszechna jest bezpośrednia dyskryminacja w miejscu pracy: mobbing, molestowanie, wymuszanie współżycia, gwałty.
- Istnieje również tzw. szklany sufit, uniemożliwiający kobietom awans społeczny - powiedziała Majewska. - Istnieje też zjawisko lepkiej podłogi, od której kobietom trudno się oderwać, żeby awansować - wtórowała jej szefowa Ośrodka Informacji Środowisk Kobiecych (OŚKA) Agnieszka Grzybek.
800 tys. lesbijek i fioletowa rewolucja
Po raz pierwszy w historii Manifę współorganizuje Porozumienie Lesbijek (LBT). - Lesbijki są wszędzie - w sąsiedztwie, w sklepie, w szkole, w pracy, ale nie mają swojego miejsca w polskim społeczeństwie, w mediach, są podwójnie dyskryminowane: jako kobiety i jako lesbijki - mówiła Yga Kostrzewa z LBT. Według niej, w Polsce mieszka 800 tys. lesbijek, czyli tyle, ile jest mieszkańców Trójmiasta.
Tymczasem z badań CBOS (z 2001 r.) wynika, że 88 proc. Polaków uważa homoseksualizm za odstępstwo od normy, a 41 proc. twierdzi, że tego odstępstwa nie można zaakceptować. Jeszcze czarniejszy obraz wyłania się z badań przeprowadzonych przez Stowarzyszenie Lambda Warszawa i Kampanię przeciw Homofobii (2002 r.) wśród lesbijek, gejów, osób biseksualnych i transseksualnych. Wynika z nich, że 12 proc. badanych doznało przemocy fizycznej związanej z orientacją seksualną; ponad 30 proc. doznało przemocy psychicznej, takiej jak wyzwiska, groźby, szantaż; ponad 70 proc. badanych z obawy przed dyskryminacją ukrywa orientację seksualną przed pracodawcą i współpracownikami; większość ukrywa orientację, kiedy korzysta z usług służby zdrowia.
Lesbijki nie godzą się na to. Dlatego - jak deklarują - pójdą "pod wspólnym sztandarem (fioletową flagą) z innymi dyskryminowanymi, żeby społeczeństwo je zauważyło". Apelują, by osoby, które się z nimi solidaryzują, zabrały na przemarsz coś fioletowego. - Rozpoczyna się fioletowa rewolucja - mówiła Kostrzewa.
Manifa odbędzie się w 10. rocznicę uchwalenia oenzetowskiej Platformy Pekińskiej, nazywanej "biblią praw kobiet lat 90.". Rozpocznie się w samo południe na Placu Trzech Krzyży w Warszawie, skąd ulicami: Nowym Światem, Krakowskim Przedmieściem uczestniczki przejdą na Plac Zamkowy. Tam feministki zapraszają na happeningi, zabawę i wystąpienia. Przemarsze odbędą się też m.in. w Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu, Gdańsku, Łodzi, Szczecinie.
Nieformalna Grupa "Pozrozumienie Kobiet 8 Marca" powstała w 2000 r. Zawiązała się, kiedy prasę obiegła wieść o najściu policji na gabinet ginekologiczny w Lublińcu. Na podstawie anonimowego donosu o rzekomej aborcji policja wtargnęła do gabinetu, skąd zabrano oszołomioną kobietę i przewieziono na przymusowe badania ginekologiczne, nie informując jej o przysługujących prawach. List protestacyjny w tej sprawie został rozesłany do mediów i Rzecznika Praw Obywatelskich.
INTERIA.PL/PAP