Prezydent Andrzej Duda powierzył wykonywanie obowiązków I Prezesa Sądu Najwyższego z dniem 1 maja sędziemu SN Kamilowi Zaradkiewiczowi, do czasu powołania I Prezesa Sądu Najwyższego - poinformował w czwartek na Twitterze rzecznik prezydenta Błażej Spychalski. Dr Mikołaj Małecki z UJ, prezes Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego przypomina, że sędzia Kamil Zaradkiewicz został decyzją SN wykluczony z orzekania przy uchwale z 23 stycznia tego roku (w sprawie obsady sądu przez sędziów powołanych z udziałem nowej KRS) z uwagi na na wątpliwość co do spełniania przez niego standardów niezależności i bezstronności. - Teraz został sędzią w procedurze, w której brała udział upolityczniona - jak stwierdził SN - Krajowa Rada Sądownictwa.To jest absurd: osoba, która powinna powstrzymać się od orzekania, ponieważ nie gwarantuje, że orzeczenie sądu z jej udziałem będzie bezstronne i niezależne - taka osoba ma kierować Sądem Najwyższym - mówi dr Mikołaj Małecki. Prawnik tłumaczy, że jako pełniący obowiązki prezesa Kamil Zaradkiewicz jest tylko urzędnikiem. - Konstytucja nie przewiduje takiej funkcji jak pełniący obowiązki prezesa, jest w niej mowa wyłącznie o prezesie. Sędzia Zaradkiewicz na tym stanowisku nie może więc podejmować żadnych istotnych czynności wpływających na funkcjonowanie SN, powinien tylko zagwarantować stabilność SN do momentu, w którym zostanie zwołane Zgromadzenie Ogólne, na którym zostanie legalnie wybrany pierwszy prezes SN - mówi dr. Mikołaj Małecki. "Wszystko logicznie się układa" Jego zdaniem taka decyzja prezydenta "to forma ataku władzy wykonawczej na władzę sądowniczą, ewidentny krok w stronę dyktatury". - Wszystko logicznie się układa: zbliżają się wybory, które będą - zdaniem wielu prawników - niekonstytucyjne, nielegalne. Kto stwierdza ważność wyborów? SN - zauważa prawnik. Według Macieja Małeckiego nominacja na p.o. prezesa SN pokazuje dążenie do upolitycznienia wymiaru sprawiedliwości i jest "próbą zaatakowania SN od środka". - Wierzę, że to się nie uda, że sędziowie SN są bezstronni i niezależni - mówi Mikołaj Małecki. Zwraca także uwagę na to, że zgodnie z przepisami o ustroju sądów powszechnych, to najstarszy stażem sędzia powinien kierować pracami SN do czasu wyboru prezesa. - W tym przypadku stworzono jednak ustawę, żeby to prezydent mógł wskazać tego, kto będzie mu odpowiadać. Natomiast nie wiadomo, czy ustawa o Sądzie Najwyższym, na którą powołał się prezydent podejmując tę decyzję, jest zgodna z konstytucją. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca - komentuje Małecki. Kiedy zbierze się Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN? Wraz z końcem kwietnia upływa sześcioletnia kadencja obecnej I prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf. Jak przekazało biuro prasowe SN, od początku maja sędzia Gersdorf przechodzi w stan spoczynku. W połowie kwietnia SN poinformował, że w związku z ograniczeniami związanymi z epidemią odwołany został termin Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego ws. wyboru kandydatów na I prezesa. Będzie ono mogło być zwołane po ustaniu zakazów w kontaktowaniu się obywateli - zdecydowała Małgorzata Gersdorf.