Pijackie ekscesy obu radnych zaczęły się już w samolocie lecącym do Sankt Petersburga. Panowie nie trzeźwieli w czasie trwania całej delegacji. Najgorzej było jednak podczas odlotu. Radny PiS Grzegorz Strzelczyk upadł na płytę lotniska w Sankt Petersburgu i nie mógł o własnych siłach z niej wstać. Obsługa samolotu odmówiła przyjęcia go na pokład. W tym samym czasie jego kolega, Eugeniusz Głogowski (kiedyś członek SLD, obecnie niezrzeszony), obrażał załogę. Pomogła dopiero interwencja wiceprzewodniczącego Zgromadzenia Ustawodawczego Sankt Petersburga. Radny Głogowski nie uważa, żebym zrobił coś niestosownego i - w przeciwieństwie do Strzelczyka - nie zamierza składać mandatu. - Żadnego przestępstwa nie popełniłem. Zaprzeczam, że byłem, jak mi się zarzuca, w stanie upojenia alkoholowego - oświadczył dziś Głogowski, dodając, że nagłaśnianie sprawy to przejaw walki poltycznej.