Dziurawa pamięć Piwnik
"Nie wiem", "Nie pamiętam" i "Nie przypominam sobie" - w ten sposób była minister sprawiedliwości Barbara Piwnik kwitowała podczas dzisiejszego przesłuchania większość pytań posłów z komisji śledczej ds.PKN Orlen.
- W moim przekonaniu świadomie zasłania się niepamięcią. To wprawdzie karalne nie jest, ale ja z przerażeniem patrzę na rozprawy, które prowadzi sędzia Piwnik. Jeżeli ona ma taką słabą pamięć, to nie jestem przekonany, że ona będzie w stanie pamiętać zeznania świadków, które czasami w procesie są sprzed dwóch lat - mówi poseł śledczy, Roman Giertych.
Była minister sprawiedliwości powiedziała dziś przed komisją, że brała udział tylko w jednym spotkaniu w Kancelarii Premiera, które dotyczyło sytuacji w Orlenie. Według Piwnik, spotkanie to odbyło się 7 lutego 2002 roku - a więc w dniu zatrzymania prezesa Orlenu Andrzeja Modrzejewskiego - w godzinach porannych.
Była minister sprawiedliwości powiedziała, że jadąc na spotkanie, nie wiedziała, co będzie jego tematem. Podkreśliła, że do czasu spotkania z premierem, sprawy PKN Orlen były jej "całkowicie obce".
Zeznała też, że na spotkaniu, w którym brała udział, nie było mowy o zatrzymaniu prezesa Orlenu. Piwnik powiedziała, że nie brała udziału w "przyjęciu decyzji politycznej" o jego zatrzymaniu oraz że Leszek Miller nie domagał się zatrzymania Modrzejewskiego.
Była minister sprawiedliwości zeznała, że w spotkaniu w gabinecie premiera, oprócz szefa rządu i niej samej, brali udział ówczesny minister skarbu Wiesław Kaczmarek i Zbigniew Siemiątkowski, wtedy p.o. szefa UOP. Minister powiedziała, że nie pamięta innych osób, które były wtedy w Kancelarii i z którymi spotkała się tam lub rozmawiała przed czy po spotkaniu u premiera.
Na spotkaniu pytano ją, czy sprawa podpisania kontraktu uzależniającego PKN Orlen od jednego dostawcy ma znamiona przestępstwa i może uzasadniać podjęcie postępowania przez prokuraturę. Piwnik zeznała, że odpowiedziała wtedy, iż nie widzi takich przesłanek, bo te informacje, które zostały przedstawione na spotkaniu u premiera, nie dawały podstaw do podjęcia przez prokuraturę działań wyjaśniających w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa.
Według jej oceny, podczas spotkania u premiera najbardziej zorientowaną osobą w sprawach PKN Orlen był Wiesław Kaczmarek, natomiast wiedzę na temat firmy dostawcy ropy dla koncernu (J&S - przyp. red.) miał Zbigniew Siemiątkowski. Piwnik zapewniła komisję, że na spotkane u premiera nie zabrała nikogo ze swoich podwładnych. Nie zabrała też telefonu komórkowego i podczas spotkania z nikim się nie kontaktowała.
Wcześniej była minister sprawiedliwości wyjaśniła, dlaczego nie stawiła się na pierwsze przesłuchanie komisji - 4 września. Podkreśliła, że z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem zaplanowała urlop wypoczynkowy od 1 do 7 września.
Jak zaznaczyła, wniosek o urlop złożyła z 7-dniowym wyprzedzeniem - 25 sierpnia. Dodała, że pierwszy raz sekretariat komisji skontaktował się z nią 1 września, kiedy była już na urlopie. - Jeszcze tego dnia próbowałam się skontaktować z komisją, udało mi się to jednak dopiero następnego dnia - tłumaczyła. - Mówię o tym dlatego, że ze zdziwieniem przyjęłam informację, że wykorzystuję urlop i unikam stawania przed komisją - mówiła Piwnik.
Barbara Piwnik była ministrem sprawiedliwości, gdy Urząd Ochrony Państwa zatrzymał prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego. Według ówczesnego ministra skarbu Wiesława Kaczmarka, 6 i 7 lutego 2002 roku w Kancelarii Premiera odbyły się spotkania, na których zastanawiano się, w jaki sposób nie dopuścić do podpisania przez PKN Orlen kontraktu z firmą J&S na dostawę rosyjskiej ropy. W jednym z tych spotkań - według Kaczmarka - uczestniczyła m.in. Piwnik, a także szef UOP-u Zbigniew Siemiątkowski, prokurator krajowy Karol Napierski, szef Kancelarii Premiera Marek Wagner i sam Kaczmarek.
Dziś Piwnik była przesłuchiwana przez 7 godzin i ma zostać wezwana przed komisję ponownie, być może jeszcze we wrześniu.
INTERIA.PL/RMF/PAP