Drzewiecki zostaje. Pod warunkiem
Zamieszany w hazardowy lobbing minister sportu Mirosław Drzewiecki zostaje na stanowisku - dowiedziała się "Gazeta Wyborcza".
- Zostaje - potwierdził ważny polityk z władz PO.
- Ale jest warunek. Drzewiecki musi wytłumaczyć się dziennikarzom na konferencji prasowej ze swojego udziału w hazardowym lobbingu. Jeśli przekona opinię publiczną, będzie dobrze. Jeśli pójdzie mu źle, jak w czwartek szefowi klubu PO Zbigniewowi Chlebowskiemu, wszystko jest możliwe - usłyszała "Gazeta" od innej osoby z otoczenia Tuska.
Tło afery
W środę CBA poinformowało, że szef Biura Mariusz Kamiński wysłał informację do premiera, prezydenta, władz Sejmu i Senatu, dotyczącą zagrożenia interesu ekonomicznego państwa w związku z przygotowywaniem projektu nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych. Kamiński złożył do Prokuratora Generalnego zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa w tej sprawie.
Czwartkowa "Rzeczpospolita" podała, że w piśmie dotyczącym prac nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej CBA ostrzegło prezydenta, premiera, władze Sejmu i Senatu, iż na tych zmianach budżet państwa może stracić 469 mln zł. Taka kwota miała pochodzić z dopłat nałożonych na firmy hazardowe, ale - według "Rz" - o skreślenie z projektu zapisu o dopłatach mieli zabiegać u polityków PO biznesmeni z Dolnego Śląska: Ryszard Sobiesiak i Jan Kosek.
Według "Rz", dwaj zamieszani w sprawię politycy PO to: szef klubu Platformy Zbigniew Chlebowski (jednocześnie szef Komisji Finansów Publicznych, gdzie miał trafić projekt) oraz minister sportu Mirosław Drzewiecki (pieniądze z dopłat miały być przeznaczone na przygotowanie Euro 2012). "Rz" podała, że obaj mieli lobbować w interesie firm hazardowych.
Po informacjach CBA dotyczących podejrzeń, że w pracach nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej doszło do nieprawidłowości, Zbigniew Chlebowski przestał pełnić funkcje szefa klubu PO i sejmowej Komisji Finansów.
Czytaj też:
INTERIA.PL/PAP