Dorn: Pan prezes się zagalopował
"Nie wykluczam, że pan prezes trochę się zagalopował i powiedział parę nieprzemyślanych zdań" - napisał na swoim blogu na jednym z portali Ludwik Dorn wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego o tym, że byli wiceprezesi dążą do rozłamu w PiS i stworzenia własnej partii
Zawieszony w prawach członka PiS Ludwik Dorn uważa, że prezes PiS Jarosław Kaczyński, zarzucając jemu, Pawłowi Zalewskiemu i Kazimierzowi Ujazdowskiemu "intencje rozłamowe" pomówił ich. Zdaniem Dorna, prezes "trochę się zagalopował".
W rozmowie z PAP Dorn dodał, że trzej b. wiceprezesi PiS oczekują jasnego określenia terminu kongresu, który dokona zmian statutowych.
Dorn poinformował, że 36 działaczy PiS z tzw. obwarzanka warszawskiego (okręgu, z którego startował Dorn) podpisało apel do prezesa PiS o przywrócenie mu praw członkowskich. Wśród tej liczby - jak dodał - jest sześciu delegatów na kongres PiS; list ten - dodał Dorn - w piątek trafił do prezesa.
B. wiceprezes PiS podkreślił, że on i dwaj pozostali wiceprezesi są w kontakcie z tymi działaczami, którzy w różnych regionach kraju podpisali listy w ich obronie. Dorn powtórzył, że motywem działania trzech b.wiceprezesów "jest niepokój i troska o partię".
Dorn zaznaczył, że trzej b.wiceprezesi nie postulują i nikogo nie namawiają do stawiania wniosku, aby na sobotnim kongresie dokonać zmian statutowych.
- Uważamy, że jeżeli zostanie określana data tury kongresu, który dokona zmian statutowych, jeżeli zostanie jasno przez prezesa partii stwierdzone: "rozpoczynamy dyskusję na temat statutu, ta dyskusja zakończy się za miesiąc, dwa, a w takim a takim miesiącu zostanie zwołana tura kongresu poświęcona zmianom statutowym", to - jako członków partii zawieszonych ale ciągle zaniepokojonych o jej działanie (partii) - nas usatysfakcjonuje - przekonywał Dorn.
B.wiceprezes, jak powiedział, podtrzymuje "deklarację dobrej woli, że nie będzie na bieżąco komentował kongresu".
- Zabrałem głos wpisem na blogu tylko dlatego - nie ukrywam - że poczułem się bardzo nieprzyjemnie zaskoczony, dopuszczając, że pan prezes nie przemyślał tych paru zdań dotyczących naszych intencji, które zupełnie niepotrzebnie powiedział - podkreślił Dorn.
Dodał, że jeśli chodzi "o negatywną ocenę naszych działań politycznych" trzech b. wiceszefów PiS, to "jest to dobre prawo pana prezesa". - Podobnie jest naszym dobrym prawem twierdzić, że on błądzi i się myli. Ale czym innym jest przypisywanie rozłamowych intencji - zastrzegł Dorn.
W ocenie polityka, wiele nieprawdziwych informacji na temat trzech b.wiceprezesów PiS bierze się stąd, że "w otoczeniu prezesa Kaczyńskiego są osoby bardzo sprawne w kłamaniu, manipulowaniu dziennikarzami poprzez kłamstwa".
Przypomniał, że trzej byli wiceprezesi PiS, "w listach do prezesa i delegatów pisali, że J.Kaczyński popełnia ciężkie polityczne błędy, które w konsekwencji naszą partię osłabią". - Prezes jest zdania, że to my takie błędy popełniamy. To jego dobre prawo i nie ma powodu, by mieć mu to za złe. Czym innym jest jednak pomówienie o chęć świadomego szkodzenia partii - uważa Dorn.
Całą niezręczną sytuację spowodowaną wypowiedzią Jarosława Kaczyńskiego Ludwik Dorn próbuje wyjaśnić wpisem na swoim blogu.
"Przypisywanie mi i moim kolegom motywów i intencji rozłamowych jest nieuczciwym, bezzasadnym pomówieniem" - pisze w swoim blogu Dorn.
"Nie jest natomiast uczciwe pomawiać oponenta w sporze politycznym. A przypisywanie mi i moim kolegom motywów i intencji rozłamowych jest właśnie nieuczciwym, bezzasadnym pomówieniem. Jestem tym bardzo zaskoczony, bo do pomówienia tego doszło po mojej wczorajszej rozmowie z prezesem Kaczyńskim, w której - w imieniu własnymi kolegów - zadeklarowałem, że w imię interesu naszej wspólnej partii, w celu wyciszenia medialnej wrzawy wokół konfliktu wewnątrzpartyjnego, nie będziemy "na bieżąco" komentować przebiegu Kongresu PiS w środkach masowego przekazu" - kontynuuje Ludwik Dorn.
"I dwie godziny po tej deklaracji dobrej woli spotkaliśmy się z tym pomówieniem, którego cel polityczny jest jasny: nastawić skrajnie negatywnie wobec nas i podzielających nasze opinie polityków i działaczy PiS, delegatów na sobotni Kongres" - dziwi się Ludwik Dorn.
"Złożyliśmy deklarację dobrej woli, która została wykorzystana przeciw nam jak pułapka" - wyjaśnia na swoim blogu sytuację Dorn.
"Jeżeli wobec pomówienia o działalność rozłamową będziemy milczeć, to tym samym uprawdopodobnimy te zarzuty. Jeżeli będziemy polemizować i protestować, to narazimy się po raz kolejny na zarzut działania na szkodę partii poprzez tworzenie szumu medialnego" - pisze Dorn.
"Otóż nie wykluczam, że pan prezes trochę się zagalopował i powiedział parę nieprzemyślanych zdań. Jeżeli jednak ten błąd świadomie powtórzy na Kongresie, jeśli zarzuci nam złe, szkodliwe intencje i dążenie do rozłamu, to niestety, wraz z kolegami, będę musiał na to natychmiast odpowiedzieć" - stara się wytłumaczyć zaistniałą sytuację były wiceprezes PiS.
"Uważam, że rozumni, uczciwi ludzie działający z pełną, dobrą wiarą i wolą, mogą się między sobą istotnie różnić, zachowując jednocześnie przekonanie o rozumności, uczciwości, dobrej wierze i woli swoich oponentów. Chciałbym, żeby to był nie tylko mój pogląd" - wyraża na zakończenie nadzieję Ludwik Dorn.
W sobotę zbiera się kongres PiS. Delegaci mają głosować nad wotum zaufania dla prezesa Jarosława Kaczyńskiego. W kongresie nie mogą wziąć udziału zawieszeni b. wiceprezesi PiS: Zalewski, Ludwik Dorn i Kazimierz M. Ujazdowski, którzy domagają się zmian w sposobie kierowania partią.
W środę trójka polityków w liście do delegatów kongresu zaapelowała o wstrzymanie się od głosu podczas udzielania wotum zaufania prezesowi partii. Przekonywali też, że ich zawieszenie w prawach członków PiS oznacza, że od tej chwili nikt nie może czuć się bezpieczny w PiS. "Strach zabija partię" - podkreślili.
Jarosław Kaczyński mówił natomiast w czwartek, "że tak naprawdę chodzi o stworzenie przesłanek dla powołania jakiejś nowej formacji, czy też dla jakichś innych opcji, w każdym razie nie wewnątrz PiS-owskich". Prezesa PiS dziwi - jego zdaniem niepotrzebny - pośpiech w działaniu polityków. Mówił też, że b. wiceprezesi PiS "zaszkodzili partii", ale "zawsze można się cofnąć".