Czy prezydent stanie przed komisją śledczą?
Po przesłuchaniu prezydenta przez prokuraturę jako świadka w sprawie Rywina, kolejnym precedensem byłyby zeznania głowy państwa przed sejmową komisją śledczą. Jej członkowie zastanawiają się jednak, czy w ogóle do tego dojdzie. W sprawie ewentualnych zeznań Aleksandra Kwaśniewskiego przed komisją zdania posłów są podzielone.
Niektórzy posłowie zasiadający w komisji śledczej uważają, że zeznania prezydenta są konieczne. - Prezydent w tym przypadku nie będzie zeznawał jako prezydent, ale jako zwykły obywatel, który posiada ważne informacje dla sprawy - przekonuje poseł PiS Zbigniew Ziobro.
Inni posłowie są bardziej powściągliwi. - Przecież chodzi o głowę państwa - mówi przewodniczący komisji Tomasz Nałecz. - To już jest używanie w państwie broni termojądrowej - twierdzi. Poseł Jan Maria Rokita dodaje: "Wezwanie głowy państwa na równi z urzędnikami KRRiT i telewizji jest zdarzeniem bezprecedensowym o dużych skutkach politycznych". Ale mimo to Rokita uważa, że są podstawy, by prezydenta przesłuchać.
Po pierwsze - jak mówił prezydent - już we wrześniu Kwaśniewski namawiał premiera do zawiadomienia o wszystkim prokuratury. - Inni świadkowie zeznają coś zupełnie innego - argumentuje Rokita.
Poza tym prezydent już od lipca dysponował ważnym dokumentem - listem Rywina, którego z jakichś powodów nie wyjawił. A po trzecie - inne materiały zebrane przez komisję świadczą o tym, że współpracownicy prezydenta z główną osobą tego dramatu Lwem Rywinem utrzymywali dość bliskie kontakty w ubiegłym roku. - I to wymaga wyjaśnienia - mówi Rokita.
Przy tej okazji powstaje też spór: czy przesłuchanie prezydenta przez komisję śledczą będzie zgodne z ustawą zasadniczą. Konstytucjonaliści twierdzą, że konstytucja tego nie zabrania. Ale zalecają wstrzemięźliwość, bo wbrew temu, co mówił Zbigniew Ziobro, prezydent nie jest zwykłym obywatelem.
Gdyby miało dojść do przesłuchania prezydenta, to na pewno po 12, 14 kwietnia, kiedy przed komisją będzie zeznawać premier Leszek Miller.