Czas wykreować prezydentową
Specjaliści od wizerunku zajęli się już kandydatkami na przyszłą prezydentową. Nowa Pierwsza Dama RP na pewno nie będzie kopią Jolanty Kwaśniewskiej.
Kobiece czasopisma starają się nas przygotować na to, że przyszła prezydentowa będzie miała z pewnością inny styl niż jej poprzedniczka. Czy to rezultat przesytu salonową, nieco wyniosłą elegancją czy też kalkulacji, z której wynika, że druga taka prezydentowa jak Jolanta Kwaśniewska już się nam nie trafi?
Stylu" doradca medialny Piotr Tymochowicz. Sympatię społeczeństwa zdobyła m.in. swoją działalnością w fundacji Porozumienie bez barier. Ta sama fundacja jednak odmawiała ujawnienia finansów i darczyńców, co doprowadziło jej założycielkę przed komisję śledczą.
Żona ustępującego prezydenta, z wykształcenia prawnik, dała się poznać jako kobieta z wyjątkowym talentem do robienia pieniędzy. W 1991 rozpoczęła własną działalność gospodarczą, zakładając do spółki z żoną Ireneusza Nawrockiego, późniejszego prezesa PZU "Życie", agencję nieruchomości o nazwie Royal Wilanów. Firmą tą kierowała do momentu objęcia przez męża urzędu prezydenta Polski. Obecnie jest ona nadal jej współwłasnością kierowaną przez specjalnie ustanowiony zarząd powierniczy. Stanowisko prezydentowej pozwoliło Kwaśniewskiej na zawieranie wielu intratnych i dochodowych transakcji. Pozycję męża i jego polityczne wpływy pani Jolanta wykorzystała też zręcznie przy zakładaniu swojej fundacji i zbieraniu pierwszych środków.
Sympatycy Kwaśniewskiej zdają się jednak nie pamiętać o interesach, jakie robiła. Zachwycają się jej urodą, klasą, elegancją, chwalą za opanowanie, dobre maniery, obycie towarzyskie, religijność i nie dowierzają, że jej następczyni będzie w stanie jej dorównać.
Gdy zaczęły pojawiać się zdjęcia kandydatów na prezydenta wraz z ich żonami na internetowych forach dyskusyjnych od razu pojawiły się negatywne komentarze. Kandydatki na prezydentowe krytykowano za brak prezencji, nijaki wygląd, a nawet za wiek. Mało kto pamiętał przy tym, że na początku prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego jego żona też nie od razu zachowywała się jak salonowa lwica i wyglądała jak dama.
Nie brakuje jednak opinii, że kandydatki na nową prezydentową to kobiety mądre, ciepłe, takie, które łatwo zaskarbią sobie naszą sympatię przede wszystkim swoją naturalnością. Specjaliści od wizerunku, wychodząc na przeciw takiemu zapotrzebowaniu, tym razem pozwolą nam chyba odpocząć od prezydentowej "na wysoki połysk". W pierwszych wywiadach i rozmowach z Małgorzatą Tusk i Marią Kaczyńską eksponowana jest przede wszystkim ich bezpośredniość, rodzinność, niechęć do salonowego przepychu i dworskich kreacji. Obie panie zdają sobie sprawę, że budowa ich wizerunku już się rozpoczęła.
Małgorzata Tusk - pani domu
Żyje jak przeciętna Polka. Odkąd Donald Tusk zajął się polityką, ona wychowuje dwójkę dzieci i prowadzi dom w Sopocie. Zrezygnowała nie tylko z pracy, ale i z marzeń związanych z jej pasją - historią cywilizacji prekolumbijskiej, szczególnie Azteków i Majów. Nie ma przy tym poczucia, że się poświęca. Miewa zły humor, czasem wybucha i wścieka się na męża. Swego czasu zastanawiała się nawet, czy nie odejść od niego, ale razem pokonali kryzys. Ich małżeństwo przetrwało już 27 lat. Wcale nie ekscytuje jej konieczność przeprowadzki do Warszawy, zwłaszcza że córka Kasia za rok zdaje maturę i będzie potrzebowała wsparcia mamy. "Z drugiej strony - myślę sobie, że to może być też dla mnie niesamowicie pozytywne przeżycie. Może uda mi się zrobić parę małych, dobrych rzeczy dla ludzi, którzy potrzebują pomocy" - przyznaje w wywiadzie dla "Elle".
Temat urody traktuje jak kobieta dojrzała. "Bez względu na to, co na ten temat mężczyźni publicznie deklarują, życie pokazuje, że liczy się głównie nasza uroda. A z wiekiem tej urody ubywa i nie pomogą tu żadne operacje" - mówi "Elle". W czasie sesji dla "Elle" pozwoliła sobie jednak na zmianę swojego wyglądu - na stronach nowego numeru miesięcznika wygląda inaczej niż jeszcze kilka dni temu, gdy fotoreporterzy robili jej zdjęcia przy urnie wyborczej.
Na pytanie "Elle", czy boi się prezydentury męża, odpowiada: "Przez całe nasze życie Donald podejmował decyzje, które były ponad moje możliwości pojmowania rzeczywistości. Byłam grzeczną dziewczynką, która miała jasno wytyczone granice, co wolno, a czego nie, i się ich trzymała. A on zawsze wyskakiwał z czymś, co ten mój uporządkowany świat burzyło. (...) Ja tworzyłam nasze małe, spokojne życie, a on bez przerwy wyznaczał mi nowe zadania i musiałam sobie z tym radzić. Ale może ja się mylę? Może jak się nad tym zastanowić racjonalnie, jest to wspaniała cecha?".
W "Gali" zapewnia, że jeśli wygra jej mąż, nie zamierza kreować swojego osobnego wizerunku. W stylu Jolanty Kwaśniewskiej zauważa ostatnio przemianę w stronę skromności. "Ja jestem zwolenniczką raczej stonowanych kreacji. Lubię prostotę i umiar, zresztą nie tylko w ubiorze" - zwierza się "Gali".
Maria Kaczyńska - pani profesorowa
Czyta literaturę francuską i angielską w oryginale. Często reprezentuje męża na imprezach kulturalnych i rozmawia z artystami. Gdyby to jej przypadł tytuł Pierwszej Damy, spece od protokołu dyplomatycznego nie mieliby wiele pracy - czytamy w "Metrze". "Byłam już ministrową, prezesową, profesorową, a teraz prezydentową Warszawy" - wymienia. Nie ukrywa, że polityka ją pasjonuje. "Jesteśmy skazani na politykę" - mówi o sobie i mężu.
Państwo Kaczyńscy mają taki sam staż małżeński jak państwo Tuskowie - 27 lat. Jak czytamy w "Gali" tworzą "duet doskonały" i ominęły ich większe kryzysy. Pani Maria próbuje rozładować zły nastrój męża, ale przyznaje, że czasami sama nie wytrzymuje. Jest bezpośrednia, potrafi zażartować.
Podobnie jak Małgorzata Tusk, zrezygnowała z pracy po urodzeniu dziecka - córki Marty. W domu to ona gra pierwsze skrzypce i zarządza budżetem. Wydaje też mężowi "rozkazy" w sprawie ubrania, kupuje mu krawaty i zamawia garnitury.
Podoba się jej Pałac Prezydencki, ale wołałaby Belweder. "Prezydent powinien mieszkać tak, żeby wiadomo było, że jest prezydentem. Bez przesady, przepychu, ale rezydencja głowy państwa powinna być godna" - mówi "Gali".
Lubi starą biżuterię, którą często otrzymuje w prezencie od męża. Po ewentualnej wygranej męża nie zamierza się jednak zmieniać. "Mój mąż nie znosi kapeluszy. Będę musiała wybierać coś mniejszego na głowę" - przyznaje w "Metrze".
Piękne prezydentówny
U boku kandydatów na prezydenta oprócz żon pokazują się też ich córki. "Jeszcze nigdy kampania prezydencka w Polsce nie dotyczyła tak bardzo rodzin i córek kandydatów. Tym razem mieliśmy do czynienia z prawdziwą prezydencką "Familiadą" - czytamy w "Gali". Zarówno Lech Kaczyński jak i Donald Tusk wiedzą, że piękna córka również może być atutem w wyborczej bitwie medialnej, zauważa dwutygodnik.
Zarówno córka Donalda Tuska jak i Lecha Kaczyńskiego mocno zaangażowały się w kampanie ojców. Kasia Tusk razem z mamą i bratem przekonywała w telewizyjnym spocie, że jej ojciec będzie dobrym prezydentem. Marta Kaczyńska-Smuniewska razem z mężem i córeczką Ewą też wystąpiła w wyborczym spocie telewizyjnym taty oraz trafiła na jego wyborczy bilboard. Jeśli wynik wyborów okaże się pomyślny dla jej ojca, jest gotowa przenieść się z rodziną z Sopotu do
Warszawy. Nie zamierza jednak nadmiernie udzielać się w życiu publicznym, tylko żyć w cieniu taty. "Uczę się trzech języków, jestem w liceum w klasie z rozszerzonym programem nauczania wiedzy o społeczeństwie. Ale mam świadomość, że moja wiedza jest minimalna. Mam jednak dopiero 18 lat i dużo czasu na naukę. Jeśli będzie trzeba, postaram się spełnić te wymagania. Będę wspierać tatę, jak tylko mogę - mówi "Gali" Kasia.
Córki kandydatów na prezydenta nie obawiają się o swoją prywatność, choć w trakcie kampanii utraciły już jej nieco i są rozpoznawane na ulicy. Mają dystans do zainteresowania mediów, ale nie uciekają przed nimi, jak robiła to długo córka Aleksandra Kwaśniewskiego, która bardzo rzadko udziela wywiadów i unika miejsc publicznych. Nie są jednak zachwycone perspektywą życia z ochroniarzami u boku i nie spieszy się im na okładki kolorowych czasopism.