Czarny piątek tuż tuż
Pomoc tylko dla pacjentów z zagrożeniem życia i oflagowane placówki - w piątek czeka nas strajk w służbie zdrowia.
Ogólnopolski protest zapowiedział prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Konstanty Radziwiłł po fiasku rozmów z rządem.
Przed pacjentami czarny piątek. Chorzy będą mieli utrudniony dostęp do przychodni i szpitali, gdyż część pracowników weźmie jednodniowe urlopy. Ci, którzy przyjdą, będą pracowali tak jak podczas ostrego dyżuru; będą udzielać pomocy tylko pacjentom z zagrożeniem życia - tłumaczy Konstanty Radziwiłł. Ponadto placówki służby zdrowia zostaną oflagowane i oplakatowane. Pracownicy na znak protestu przypną do ubrań czarne elementy.
Wszystko dlatego, że spotkanie, z udziałem premiera Kazimierza Marcinkiewicza, ministra zdrowia Zbigniewa Religi i przedstawicieli środowisk medycznych zakończyło się fiaskiem. Podczas rozmów z rządem organizacje lekarskie nie usłyszały konkretnych odpowiedzi na swoje żądania. Lekarze i pielęgniarki domagali się podniesienia pensji o 30 procent jeszcze w tym roku. Rząd proponował płace wyższe, ale od przyszłego roku.
Od ubiegłej środy w siedmiu podkarpackich szpitalach trwa strajk lekarzy. W poniedziałek rano lekarze zaostrzyli akcję - zaczęli pracę w systemie ostrego dyżuru. Oznacza to, że pracują jedynie lekarze dyżurni, a do szpitala przyjmowani są tylko pacjenci z zagrożeniem życia. Nie pracuje też większość przychodni specjalistycznych. Tak jak w dni świąteczne, w ramach protestu, kilkanaście placówek medycznych w regionie pracowało już 20 lutego oraz 13 i 14 marca.
Pod koniec marca protestowali lekarze w województwie łódzkim. Placówki pracowały wówczas jak w dni świąteczne; pomoc udzielana była w stanach zagrożenia życia. Do pracy przyszli tylko lekarze dyżurujący oraz kontraktowi. Nie były wykonywane planowane zabiegi i operacje.
RMF/INTERIA.PL/PAP