Brachmański odwołany
Marek Belka odwołał w związku z aferami na policji wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Andrzeja Brachmańskiego. Nie przyjął natomiast dymisji szefa resortu Ryszarda Kalisza.
Odwołanie Brachmańskiego premier uzasadnił "potrzebą poniesienia odpowiedzialności politycznej za stan chaosu i pogorszenia się wizerunku policji".
Brachmański przyjął tę decyzję - jak powiedział - bez emocji. - Publika żąda głów, oto jest głowa - powiedział podczas konferencji prasowej, zorganizowanej w gmachu MSWiA. Na konferencji był reporter RMF. Posłuchaj:
Brachmański powiedział, że być może przyczyną jego odwołania było to, iż "nie wszystkim odpowiadał polityk SLD w tak newralgicznym miejscu". - Ja jestem członkiem SLD, nie wstydzę się tej formacji, ale wstydzę się za niektórych ludzi z niej. Nie zamierzam zmieniać legitymacji mimo niskich notowań mojej partii. Być może nie wszystkim odpowiada polityk tej partii w tak newralgicznym miejscu - powiedział b. wiceminister SWiA.
Dodał, że być może "ktoś chciał powstrzymać porządki w policji" i że "niektórym osobom zależy nie na tym, by w policji było dobrze, ale by wokół niej był spokój". Pytany czy to premier jest jedną z tych osób powiedział: "nie chciałbym komentować (...), co państwo usłyszeli to usłyszeli".
Podkreślił jednak, że to premier podjął decyzję o jego odwołaniu. - Po raz kolejny sprawdziła się prawda - będąc ministrem nie rób nic, bo za nieróbstwo nikogo jeszcze nie usunięto - powiedział. Zaprzeczył też doniesieniom o tym, by między nim a szefem MSWiA Ryszardem Kaliszem był konflikt. Nawiązał też do spekulacji na temat konfliktu pomiędzy nim a Centralnym Biurem Śledczym. Powiedział, że jednym z powodów jego dymisji była "chęć policjantów, by sami wybierali, kto nimi zarządza". Ocenił, że w tej grze wykorzystano media.
Brachmański objął stanowisko wiceszefa MSWiA w lutym 2004 roku, po tym, jak do dymisji w związku z aferą starachowicką podał się Zbigniew Sobotka. Nadzorował służby mundurowe, w tym m.in. policję. W ostatnim czasie spekulowało się o jego konflikcie z Centralnym Biurem Śledczym.
Ministrowi Kaliszowi, który w poniedziałek sam złożył dymisję, premier polecił dziś nadal pełnić swoje obowiązki oraz osobiście nadzorować pion policji w resorcie i dokończyć przegląd kadrowy w Komendzie Głównej Policji, ze szczególnym uwzględnieniem CBŚ.
Dziś przed południem odbyła się w resorcie spraw wewnętrznych narada kierownictwa ministerstwa, w czasie której - jak wynika z informacji RMF - Kalisz zaproponował wszystkim swoim pięciu zastępcom, żeby złożyli dymisję. Jednak żaden z nich się na to nie zgodził.
Decyzje kadrowe musiał więc podjąć osobiście premier. Marek Belka mówił już wczoraj, że nagromadzenie złych zjawisk w policji i CBŚ w ostatnim czasie "nie powinno pozostawać bez konsekwencji kadrowych".
Roszady w resorcie mają związek z ostatnimi aferami takimi jak aresztowanie byłego śląskiego komendanta wojewódzkiego policji, znikanie narkotyków z magazynów CBŚ w Łodzi, podejrzenie handlu informacjami operacyjnymi w Poznaniu czy prasowe zarzuty wobec policjantów z komendy głównej, którzy mieli współpracować z gangsterami.
INTERIA.PL/RMF/PAP